czwartek, 8 lipca 2010

Jednak tylko o muffinach.

Muffins. Muffina. Mufin. Jak kto chce :). Bardzo lubię to słowo. Tak jak wszystkie z 'uff'. 
Moja pierwsza forma na muffiny wyglądała tak. Uwielbiam ją do dzisiaj, kilka miesięcy temu zdobyłam nawet do niej słodkie papilotki. Ale wciąż czułam niedosyt. Bo naoglądałam się cupcakes na flickr.com .  (Drobna uwaga: nie wpisujcie hasła 'cupcake' ani 'cheesecake', ani w ogóle żadnych 'cake' w wyszukiwarce, szczególnie na flickr, kiedy jesteście głodni...albo jesteście na diecie. To zbrodnia!). I zdobyłam tradycyjną, o wgłębieniach o średnicy 5cm, formę muffinową. I kolorowe, i białe, w groszki, w przeróżne wzory papilotki też mam. Ale to nadal są 'tylko' muffiny. Chciałam cupcake ! Ale dowiedziałam się w swoim czasie (szkoda, że nie wcześniej, bo oszczędziłoby mi to kilku wydatków:), że takie babeczki, owszem, są śliczne, przesłodkie, różowe, niebieskie, zielone, z tęczową posypką, i kremem wyciśniętym przez rękaw sprawną ręką. Ale to tak naprawdę zwykłe babeczki i maślanym kremem i barwnikiem. Tak, z jednej strony moje 'marzenia' legły w gruzach, ale nie przesadzajmy- nie wpadłam w depresję z rozczarowania. Taką babeczkę można zjeść od czasu do czasu, sporadycznie, bo cukry tam mnóstwo. Zostaję przy muffinach, ostatecznie z kremem z 'cream cheese', z mniejszą ilością masła. Posypką też czasem sypnę. Niedługo zrobię takie cupcakes, ryzykując, że połowa się zeschnie i trafi do śmietnika, ale choćby dla pamiątkowego zdjęcia i ulgi, że to juz mam za sobą. Wiem, że moje 15-sto linijkowe dumania nad babeczkami mogą się wydać dziwne, ale uprzedzałam- ten blog jest dla mnie :).

 
Wrzucę kilka zdjęć muffinów, które zarastają pajęczyną w moich folderach (strasznie pomieszanych zresztą). Bez przepisów, chyba, że bardzo Wam będzie zależało ;]. Przepisów na nie jest mnóstwo ! Więc możecie wykorzystać google . 
Te dwa to pierwsze, które wyskoczyły  z mojej (wspomnianej wcześniej) tradycyjnej formy. Zwykłe lekko cytrynowe babeczki, z cytrynowym lukrem i cukrowymi serduszkami, które przyjemnie chrupią. Z książki 'Muffiny'. Poniżej natomiast muffiny jako podarunek. Na pierwszym planie-kokosowe z białą czekoladą(z przepisu Dorotus), z tyłu- migdałowe, prawdopodobnie 'z głowy' . Choć pokazałam niewiele -musicie mi wierzyć na słowo- upiekłam w życiu mnóstwo muffinów. Bo są proste, nie trzeba szukać mieszadła do miksera i  wyjmujemy je szybciej z piekarnika niż niejedno ciasto! Mam jeszcze kilka zdjęć, które mogłabym pokazać, ale nie jestem z nich zadowolona, więc się wstrzymam. Większości nawet nie robię zdjęć, bo ...no właśnie nie wiem. :)                                             
Kolejny raz wstrzymałam się ze zdjęciami Holgi, choć wcześniej obiecałam publikację. Nie chcę po prostu mieszać tematów, a jest ich i tak niewiele do pokazania, bo tylko 3 ;D.

1 komentarz:

  1. śliczne są Twoje babeczki
    mnie też cupcakes urzekają. zrobiłam raz i ta maślana czapa była zupełnie niejadalna ;-)

    OdpowiedzUsuń