środa, 13 października 2010

Hello Kitty cz.lll !


Minął piąty dzień od zabiegu. Miał być najtrudniejszy. Wyglądają i zachowują się jakby nigdy nic.
Mogę spać spokojnie. ;)

 Dla niewtajemniczonych i tych, którym dzisiaj myśli się tak ciężko jak mi: wszystkie kotki zostały wysterylizowane i wykastrowane .
W piątek i sobotę gościłam w swoim domu kocią rodzinkę. Cudowną kocią rodzinkę. Miały do dyspozycji cały pokój. I już nikt mi nie wmówi, że to nie są domowe kociaki ;D


Kilka osób miało pretensję o kastrację Milky'ego (ten młodzieniec wyżej ;). Dałam sobie z nimi spokój. Bo jego zabieg był najłatwiejszy i najlżejszy dla jego zdrowia. Jego kastracja była zbawieniem dla innych kotek. On się nie męczy, nie będzie męczył reszty. Oburzyło ich to jakby stracił honor.
I tak jak się domyślałam, nie mieli żadnych zastrzeżeń to sterylizacji.
 Z Rysią była trudniejsza sprawa. Kiedy odbieraliśmy nadal nieprzytomne kociaki weterynarz powiedział nam, że był z nią problem. Podczas operacji pękła tej maleńkiej kotce macica. I jest to tak straszne jak brzmi. Na dodatek weterynarz nigdy się z tym nie spotkał, a na pewno nie u kotów. Ten problem zawsze przypisuje się psom. Jednak z telefoniczną pomocą przyszli inni specjaliści i weterynarz poradził sobie z tym. Teraz jest już jak najbardziej w porządku, bo świadczy o tym głośność jej miauczenia ;)

Z Krysią również jak najbardziej ok. Rodzinka wróciła do swojej komórki, lecz z nowym domkiem.
Kocia mama (zabawnie to brzmi ;) pierwsza wybudziła się z narkozy i ciekawa świata (jakim było nasze mieszkanie) zaczęła zwiedzać każdy pokój po kolei. I muszę przyznać, że jeszcze żaden kot nie ocierał mi się tak o nogi. Chodziła za mną krok w krok. I niepewna czy jedzenie w misce nie zniknie co chwilę sprawdzała miseczkę w kuchni ;) Wniosek jest jeden : zdecydowanie za wcześnie została matką, ale mogę potwierdzić, że to jej jedyna (pierwsza i ostatnia ) trójka dzieci!


Robiąc zdjęcia okazało się, że kotki są niemal cały czas w ruchu, dlatego większość zdjęć wygląda jak to :

2 komentarze:

  1. Zdjęcia wyszły bardzo uroczo i mam nadzieję, że kotkom już nic nie będzie dolegało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Holga, przecież takich małych kotków się nie sterylizuje (dopiero koło 5 miesiąca?) Moja kotka po sterylizacji była nieprzytomna, chodziła jak pijana i przez 3 dni spała tylko ze mną na poduszce, jakby się bała, że znowu spotka ją jakaś "krzywda". Ja dzisiaj zaadoptowałam małego kotka, straszny urwis, po przez 3 tygodnie mieszkał w gabinecie zabiegowym naszego weterynarza, robiąc zresztą straszny tumult - nie wiem, kiedy go okiełznamy, ale energii zapasy ma nieograniczone.

    OdpowiedzUsuń