- niekończąca się chęć na czekoladową kawę
- masowa produkcja aniołów z masy solnej (powyżej: już pomalowana i polakierowana mikołajka)
- wracając ze szkoły odprowadza mnie księżyc(i wcale nie studiuję zaocznie ;)
- wciąż kończący się cynamon i przyprawa do piernika
- masowa produkcja ciasteczek.
Co do aniołów: to akurat Mikołajka, ale w ramach świątecznych podarunków zamierzam wyprodukować aniołki pasujące do każdego z obdarowanych ;) -inspiracja tu.
Moje ulubione aniołki to te z szarymi kotkami na rękach (w tym przypadku pomysł własny ;)
Świetna ta Mikołajka:) I podoba mi się pomysł na zindywidualizowane figurki.
OdpowiedzUsuńU mnie zima to brnięcie w śniegu przez Park Saski, czapka uszatka i wieczory w rytmie adwentowego kalendarza z dzieckiem.
ojej, sama zrobiłaś takie cudo? masz talent :-)
OdpowiedzUsuńu mnie zima to zimno. dużo ciepłej herbaty. śnieg skrzypiący pod butami i zmarznięty nos.
Dziękuję Delie i Asiejo ;)
OdpowiedzUsuńTak, sama. Ale cudem to to trudno nazwać ...
O zamarzniętym nosie coś wiem!