Zobaczyłam je u Ani wczoraj, ok. 23:00. I przypomniało mi się opakowanie ciecierzycy, skrytej w mojej szafce. I szczerze- pierwszy raz o nich słyszałam. Pierwszy raz jadłam. I jestem zadowolona ;) Uwielbiam ciecierzycę, fasolę, groszek. Wszelkie dipy z ich udziałem pasty, placuszki. Takie falafele to niemal sama cieciorka, a jednak skrywa w sobie trochę inny (przepyszny) smak . Na obiad uturlałam te kuleczki. Podałam z ulubioną surówką. I z jakimś lekko pikantnym sosem. Czy istnieje coś lepszego od dobrej książki, dobrych falafeli i luźnego sobotniego popołudnia? Pewnie tak, ale mnie to satysfakcjonuje ;)
Przepis znaleziony i leniwie wklejony stąd. Polecam lekturę, nie tylko w formie przepisu.
Bez modyfikacji.
FALAFELE
1 cebula
1,5 szklanki namoczonej przez noc ciecierzycy
2-3 ząbki czosnku, zmiażdżone
1/2 łyżeczki sproszkowanego chilli albo pieprzu
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie)
łyżeczka kuminu
pół łyżeczki czarnuszki
sól do smaku (ok. 1 płaska łyżeczki)
olej do smażenia
Ciecierzycę namaczam na noc w zimnej wodzie. Następnego dnia wodę wylewam, a ciecierzycę płuczę. Obieram cebulę. Do malaksera wrzucam wszystkie składniki i miksuję do uzyskania dość gładkiej masy, ale nie papki. Z tak powstałej masy lepię kulki (chociaż prawdziwe falafele robi się za pomocą specjalnej maszynki) - będę je smażyć na bieżąco, w miarę lepienia.
W rondelku albo głębokiej patelni rozgrzewam olej (ma być go dosyć dużo, ponieważ falafele smaży się na głębokim oleju). Najpierw wrzucam jedną kulkę i smażę, aż zrobi się złota. Odsączam na papierowym ręczniku, próbuję i gdy jest taka potrzeba, doprawiam masę przed dalszym smażeniem. Usmażone falafele układam na papierowym ręczniku. Podaję z zieloną sałatą albo w picie z warzywami
uwielbiam falafele. Mam dobre z nimi wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Ale suuuper, ze je zrobiłaś! :)))
OdpowiedzUsuńMimi,
OdpowiedzUsuńJa też je pokochałam ;)
Ania,
Też się cieszę !