sobota, 26 marca 2011

hollow*

Ptysiowy plan pojawił się już dawno. A właściwie wizja upieczenia samych ptysi. Koniecznie z przepisu Michela Rouxa. Nie bałam się wizji grudek nie do rozbicia w masie czy rąk zmęczonych ucieraniem. Nie mam sensownego wytłumaczenia, dlaczego z ich zrobieniem zwlekałam rok.


Od trzech tygodni piekę tylko w weekendy. Sporadycznie, w tygodniu pojawiają się muffiny, na pożywne drugie śniadanie. Ale nic poważniejszego. Mam tą przypadłość, że piekąc muszę wiedzieć, że mam czas, nie muszę napisać pięciu prac na jutro, zrobić prezentacji na historię...
Więc w tygodniu skupiam (pfii ;) się na obowiązkach, a w krótkich wolnych chwilach obmyślam piątkowy, sobotni i niekiedy niedzielny plan.
Ku zaskoczeniu weekendowe pieczenie zyskuje na wartości, staje się czymś bardzo wyczekanym. Przyznaję - bardziej się przykładam. Mam większą ochotę zaglądać, czy drożdżowe już urosło, czy ciasto francuskie już ma warstwy, czy kruszonka nie jest zbyt sypka i czy gotowanie patisserie'u o minutę dłużej nie byłoby zbrodnią ?
Wracając do ptysi: ciasto nie jest trudne. Potrzebujemy garnuszka, dobrej drewnianej łyżki, dla pedantów-dodatkowa miseczka. Rękawa cukierniczego czy szprycy. Odrobiny uczucia, jakkolwiek idiotycznie to zabrzmi.
Wersji nadzienia miało być kilka: wspomniany już dziś krem patisserie w wersji waniliowej lub czekoladowej, krem budyniowy czy adwokatowy, lody.... albo najprościej w świecie -> bita śmietana.
Na ten 'pomysł' wpadłam, kiedy Ktoś przypomniał mi o jednym z (wielu) smaków wakacji.
Podczas każdej wizyty u naszych zachodnich sąsiadów zajadam (jak ja nie lubię tego słowa...brr. kojarzy mi się z pewną panią z TV, która prowadzi znienawidzony przeze mnie program kulinarny, brrx2. niestety-słowo pasuje tu idealnie) się ptysiowymi kulkami wielkości orzecha włoskiego, wypełnionego czymś w rodzaju lodów, ale bardzo gładkich, śmietankowych, bez żadnych dodatków. Nie chciałam bawić się w ukręcanie lodów (no dobra, zapomniałam włożyć chłodzącą misę do zamrażalnika...), więc użyłam śmietany. Wstawiłam na godzinkę do zamrażalnika i....smakuję identycznie lepiej. Jak to z domową wersją gotowych produktów bywa ;). Siedzą w zamrażalniku cały dzień, a ja wyciągam co jakiś czas kilka, zostawiam na 20 minut na talerzyku w temperaturze pokojowej i takie z wpół zmrożoną śmietanką...jem. Bez opamiętania.
Ciasto ptysiowe rozmraża się ekspresowo, w każdym bądź razie szybciej niż śmietanka, więc efekt jest naprawdę boski.
 Ciasto ptysiowe
przepis Michela Rouxa z 'Ciasta pikantne i słodkie'
125ml mleka
125ml wody
100g pokrojonego w kostkę masła
1/2 łyżki soli (to przepis na uniwersalne ciasto, do nadzień pikantnych i słodkich, ale robiąc te drugie radzę ograniczyć ilość soli -do mniej więcej pół łyżeczki, wielu osobom przeszkadzał słony posmak)
1 łyżka cukru pudru
150g mąki
4 jajka
1 żółtko roztrzepane z łyżką mleka, do posmarowania wierzchów ptysi

W rondlu zagotować na wolnym ogniu mleko, wodę, masło, sól i cukier. Kiedy zacznie wrzeć natychmiast zdjąć z ognia, wsypać mąkę i drewnianą łyżką wymieszać dokładnie, masa musi być gładka. Następnie osuszyć ciasto, podgrzewając na średnim ogniu, stale mieszać (1 minutę). Przełożyć ciasto do miski (ja robiłam to nadal w rondelku, oczywiście nie na gazie), wbijać po jednym jajku, energicznie mieszając. Kiedy ciasto będzie gładkie, błyszczące i piękne, umieścić masę  w rękawie cukierniczym/szprycy i wyciskać dowolne kształty na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Posmarować roztrzepanym żółtkiem, można zrobić widelcem wzorek, piec ok.15 minut w 180'C, aż będą złote i puste w środku. Ostudzić na kratce.
Nadziewać dowolnie.
 Jeśli robicie pikantne ptysie można dodać paprykę w proszku czy ulubione suszone zioła
Z ciasta ptysiowego wyciskałam niewielkie kulki, po ostudzeniu nacinałam nożem (tylka od rękawa cukierniczego się nie przebijała, musiałam sobie pomóc;) i nadziewałam śmietanką. Zamrażałam w odstępach, na papierze do pieczenia, a kiedy się zamroziły i nie było obawy, że się skleją, ułożyłam w pojemniku.Na tą porcję użyłam ok. 200ml śmietany 30%, ale może być 36. Dodałam na koniec ubijania łyżkę cukru pudru z wanilią (domowego).
*hollow oznacza pusty, bo takie są ptysie ;)

P.S.Wiem, że od poprzedniego posta minęło zaledwie kilka (-naście?) godzin, ale tak jak wspomniałam - jestem dość zabiegana w tygodniu i muszę nadrabiać w weekendy .
P.S. #2 To już mój drugi telepatyczny wypiek z Kornikiem, więc jej dedykowany ;).

10 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za dedykowanego posta, choć wolałabym ptysia;) zaintrygowała mnie ta śmietanka i w ogole opcja z lodami w ptysiach:)
    Bardzo mi się Twoje podobają, szczególnie w przekroju!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja bardzo lubię ptysie inie wiem czemu, ale wydają mi się trochę retro.

    od jakiegoś czasu piekę tylko w piątki i przyznaję, że ma to teraz dla mnie inne znaczenie- staranniej wybieram przepisy i zastanawiam się na co miałabym większą ochotę- fajne uczucie

    OdpowiedzUsuń
  3. kornik,
    Proszę bardzo, a ptysiem nie dałabym rady poczęstować ;).
    Ja też nie wpadłabym na mrożenie, gdyby nie wakacyjny przysmak.

    agatek ♪ ,
    Rzeczywiście, są trochę retro ;).
    Dla mnie też wybieranie nowych przepisów stało się...czymś więcej i co ważne- wyczekane smakuje jeszcze lepiej !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ptysie to ja mogę na tony!Ale serio, jakąś niewyobrażalną ilość potrafię w siebie wepchnąć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pychota! Jak ja dawno nie jadłam domowych ptysi. Czas to zmienić?

    http://sama-slodycz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne ptysie... gratuluję odwagi i sprawności ptysiowych :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam ptysie, ale ciągle mam wrażenie, że to 'wyższa szkoła jazdy', a więc na razie zrobienie własnych odkładam w czasie i podziwiam twoje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dragonfly,
    Pewnie dlatego, że (bez śmietany) są hollow w środku ;).

    Kisiel,
    Tak!Tak!Tak!

    Magda,
    Z odwagą robienie ptysi (jak się okazało po zrobieniu;) ma niewiele wspólnego, naprawdę. Do ideału im daaaaaaleko !

    M.,
    Możesz podziwiać, ale polecam raczej zrobienie własnych. To naprawdę nic trudnego, co ja mówię- są proste (prawie;) jak muffiny !

    OdpowiedzUsuń
  9. Mniam. Uwielbiam mini ptysie i Lomo też :-)

    OdpowiedzUsuń