środa, 2 marca 2011

just song.

 Po prostu, na dziś.
P.S. Przerażała mnie wizja braku internetu przez kilka dni, które i tak spędziłabym w domu, owinięta kocem i namiętnie gromadząca wokół siebie higieniczne chusteczki, ale już jest dobrze. 
Wolny czas wykorzystuję niewykorzystując. Bo oddaję się singstarowemu uzależnieniu i śpiewam (charczę bardzie by pasowało, bo to krwistoczerwone gardło...). Moja ulubiona to ta, ale kiedyś wspomnę o jeszcze kilku.
P.S.#2 Jutro szarlotka. I może coś tłustszego ;). 
Miłego.

1 komentarz: