czas się przyznać. i bakewell

Więc przyznaję. Zgadła tylko Joanna.

Niektóre odpowiedzi bardzo mnie zaskoczyły. 19? Naprawdę?
Cztery lata mniej. Ale to tylko liczba. Dość okrągła. 15. Ale ją lubię.

Była tarta bakewell. Naprawdę smaczna, choć spodziewałam się czegoś więcej. Albo był to po prostu wymagający dzień. ;). Kruchy spód, malinowy dżem i masa jak tu. Migdałowa, słodka, ale bez przesady. Ze zmienionymi proporcjami. Zostało mi trochę kruchego ciasta, więc upiekłam takie tartaletki jak widzicie na drugim zdjęciu. Posmarowane znów malinowym dżemem, ułożone brzoskwinie na wierzchu. Również pyszne.

Nie wiem skąd się to u mnie pojawiło i dlaczego, ale cały czas mam wrażenie, że z czymś nie zdążę. Że muszę się spieszyć. A przecież nie muszę.

Dziś piekę baranki i chleb, jutro sernik i coś drożdżowego, czego jeszcze nie sprecyzowałam.
Miejsce świąt się przeniosło, dowiedziałam się, że Ktoś nie przyjedzie. I strasznie żałuję tego, że chcę, aby te święta już minęły. niby wszystko ok, będzie miło, zobaczysz. Ale to nie to. Aż westchnęłam, kiedy przeczytałam to ponownie. Ale nie będę ukrywać, tak właśnie myślę.
Muszę się porządnie wyspać. Rozpisać wszystko co zrobię. I spróbować zrozumieć o co mi naprawdę chodzi. Wtedy mi przejdzie, jak zawsze.


;).