Czasem mam wrażenie, że wychodząc w piątek ze szkoły wyglądam tak:
A teraz uderzam głową w klawiaturę, bo skłamałam. Mrugnięciami(synonim weekendów, zapamiętajcie) zamieniam się również w kinomana (MOJE kino wytwarza specyficzny zapach, którym przejdziesz w dwie minuty, a to kolejna, podbudowująca wiarygodność cecha dziwnego stwora w jakiego się zmieniam), maniaka jedzenia, słabych książek i gazet, podczas których lektury zastanawiasz się kto to
A, nałogowo też siedzę w kuchni.
Podczas któregoś z takich supermegatowarzyskich piątków powstał hibiskusowy syrop i kilka słoiczków malinowego dżemu, który w pierwotnej wersji był potrójnie malinowy i korzenny. (Wykorzystałam jednak sposób Polki, który polecam z całego serca i który wykorzystam jeszcze nieraz.) W mojej wariacji (och, szalona!) jest oczywiście malina, wspomniany hibiskus i rum, którego nazwy nie podam, bo butelka tajemniczo zniknęła. Wszystko razem świetnie się zgrało, czego kompletnie się nie spodziewałam i to był element zaskoczenia na miarę wygranej w zdrapkach.
Syrop hibiskusowy
przepis Bei
100 g suszonych kwiatów hibiskusa1 litr wody
ok. 700-800 g cukru
Kwiaty zalać wrzątkiem i odstawić na 15-30 minut. Następnie przecedzić, do płynu dodać cukier i gotować na średnim ogniu aż zgęstnieje i stwierdzicie : o, tak, tak wygląda syrop! Od razu przelać do czystych, wyparzonych / wypieczonych, suchych butelek i szczelnie zakręcić. Po otwarciu przechowywać w lodówce.
Bea poleca go do deserów, drinków, szampana, koktajli, jest bardzo wszechstronny. Smak jest po prostu hibiskusowy, nienachalny, świetnie łączy się z owocami, a nawet czekoladą (przykład na końcu posta). Dobry nawet z naturalnym jogurtem, zamiast miodu, cukru, syropu klonowego czy złocistego.
W tym przepisie : zamiast soku z malin- syrop hibiskusowy, a nalewki malinowej-rum, przyprawę korzenną pominęłam. Robiłam z potrójnej porcji. Dżem szybko gęstnieje, co burzy moją teorię maliny trzeba dłuuugo gotować, o lata świetlne lepszy od kupnych, bo nieprzesłodzony i po prostu domowy. Magia?
Mistrzowskie pancakes, prosto od Mistrzyni, której lata ciężkiej pracy, badań i doświadczeń, pozwoliły opracować idealną recepturę. Na jedną osobę. Po przepis-bazę odsyłam do Guru (na prawym pasku), a ja dodałam po prostu łyżkę gorzkiego kakao. Usmażyłam wielkie placki, polałam hibiskusowym syropem, podałam na babcinym talerzu i pokochałam. Wersja brutalna:
Wybaczcie, tak długie posty-tylko od święta!
Sosik malinowy spływający po naleśniku (czekoladowym!) i zapominam, ze jutro (sobota!) też muszę iść do szkoły (szkolenie!) :D
OdpowiedzUsuńAch, te wspaniałe nałogi! :))
Koniecznie muszę spróbować. Genialnie to wygląda :D
OdpowiedzUsuńTwoje posty są boskie ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia, przepisy, teksty.
Można się w tym blogu łatwo zabujać, a co! ;D
naleśniki wypróbowane ale ten syrop, yay, chciałabym go spróbować ale gdzie tu kupić kwiaty hibiskusa?
OdpowiedzUsuńM., już byłam o krok od zamówienia ich przez internet, ale przez przypadek wpadłam na nie w Netto. Jak już znalazłam jedne to zaczęłam zauważać je wszędzie, w co drugim sklepie! Są sprzedawane jako herbata, więc wśród nich szukaj ;).
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze!
o nie, te zdjęcia są nieprzyzwoicie pyszne! :) postuluję żeby częściej pojawiały się świątecznej długości posty i żeby blog mniej pościł (w sensie: żeby karmił obrazami i treścią) ;)
OdpowiedzUsuń* tzn żeby karmił jak najczęściej! :)
OdpowiedzUsuńMagdo, sama chciałabym, żeby tu się DZIAŁO ;). Mogłabym Was (i siebie też) karmić non stop! Mam w zanadrzu kilka postów, więc czekaj uważnie ;). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Baaardzo dobrze, że szalejesz w kuchni bo potem takie cuda wychodzą spod Twej ręki :)
OdpowiedzUsuńHibiskus można kupić w Herbapolu?
Kusi!
Pozdrowienia:)
Polka, nie orientuję się czy Herbapol je ma, moja paczka kwiatów hibiskusa była z kompletnie nieznanej firmy, a opakowanie wyrzuciłam, przesypując kwiaty do puszki ;). Dziękuję! Ściskam.
OdpowiedzUsuńHibiskus mam, maliny mam, na pancakes długo namawiać mnie nie trzeba więc... robię!
OdpowiedzUsuńkorniku, czekam na relację! ;)
OdpowiedzUsuńtrzecie zdjęcie jest ultra, mega, prze i ahh! ;) Ściskam!! ;*
OdpowiedzUsuńagnieszko, dzięki, dzięki, dzięki! ;*
OdpowiedzUsuń