Tak, wiem. Do momentu kiedy na straganie wypatrzymy te piękne, farbujące język i usta kuleczki, jeszcze daleko. Ale może macie woreczek jagód w zamrażalniku, co?
Jagodzianki robiłam dotąd z 3 przepisów. Każdy inny, każdy pyszny. Nie potrafię wybrać faworyta, bo to jest tak trudne jak wybranie ulubionego bloga. Więc nie wybiorę. Wybierzcie sami ;).
Te ostatnie robiłam kilkanaście dni temu, z mrożonych jagód. Pozostałe ze świeżych, jeszcze w sezonie. Dlatego zdjęcia tak różne.
Jagodzianki robiłam dotąd z 3 przepisów. Każdy inny, każdy pyszny. Nie potrafię wybrać faworyta, bo to jest tak trudne jak wybranie ulubionego bloga. Więc nie wybiorę. Wybierzcie sami ;).
Te ostatnie robiłam kilkanaście dni temu, z mrożonych jagód. Pozostałe ze świeżych, jeszcze w sezonie. Dlatego zdjęcia tak różne.
Jagodzianki z ciasta brioche (powyżej). O cudowności tego rodzaju ciasta wspominałam tu (<-najlepsze drożdżówki świata). Przypomnę, że ciasto jest idealnie miękkie, maślane, żółciutkie od dużej ilości jajek, pyszne. I do jagodzianek i do innych nadzień. Przepis na te jagodzianki znajdziecie na Kwestii Smaku, z przydatnymi poradami. Asia wspaniale opisuje, jak idealne ono jest. I jest również film z przygotowania.
Te powyżej robione są wg przepisu Liski, na najlepsze drożdżówki na świecie. Zwinęłam je jak te z brioszki i podobnie piekłam. Ciasto jest wilgotne, również miękkie, ale już tylko lekko maślane. Sprężyste w zagniataniu, jak i po upieczeniu. Słowem- bezproblemowe. Minimum pracy, maksimum efektu. Lukier natomiast powstał przez ucieranie cukru pudru z jagodami przetartymi przez sito. Dla odpowiedniej gęstości- trochę soku z cytryny. Lukier zrobiony w ten sposób jest o niebo mniej słodki, niż tradycyjny. I ma piękny kolor.
Muszę się powtórzyć: bezproblemowe, dziecinnie łatwe, świetne również do innych nadzień. Robiłam ciasto z tego przepisu już kilkakrotnie (no dobra, pozostałe też miały kilka powtórek;), ale z serem. Jak zwinięte, możecie zobaczyć u źródła. Daga się popisała, przepis jest cudowny. Mimo tego, że jagody były mrożone, poradziłam sobie ze zwijaniem ( że trochę niezdarnie, możecie zobaczyć na zdjęciu;).
Do wszystkich jagodzianek nadzienie przygotowywałam podobnie.
Do nadzienia ze świeżych jagód: jagody oprószałam cukrem pudrem i jeśli mocno puszczały sok- trochę go odlewałam i mieszałam jagody z mąką: pszenną lub kukurydzianą. Wszystko na oko i do smaku.
Z mrożonych: rozmrażałam je (dobrze rozłożone) na papierze do pieczenia, odlałam sok, który wyciekł ( a z niego zrobiłam galaretkę). Kiedy całkowicie się rozmroziły postępowałam identycznie jak wyżej.
Nieee...to za trudne...mam wybierać??? niemożliwe, wszystkie są boskie...jak ja tęsknię do jagód...bo w zamrażalniku juz nie mam:(((pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo również Moja miłość:)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Za oknem pada śnieg (Wrocław!) a ja z rozmarzeniem patrzę na Twoje jagodowe brioche :)
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie!:)
OdpowiedzUsuńJagód niestety nie mam.Ale jak już będą to musze koniecznie sobie zrobić takie jagodzianki.:)
Pozdrawiam!
Ps:Wycinanie ciastek maślanych poszło super,kuchnia była (trochę)w mące ale ciastka wyszły pyszne!:)
Kocham jagodzianki. Jak możesz tak kusić? Ja nie mam mrożonych jagód... Chyba będę musiała kupić, bo nie wytrzymam ;)
OdpowiedzUsuńchętnie zjadłabym taką cieplutką bułeczkę :)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze trochę jagód :)) Ale na najlepsze musimy jeszcze trochę poczekać :) Też nigdy nie mogę wybrać najlepszego przepisu na drożdżowe, czekoladowe... i inne :-)
OdpowiedzUsuńMmm... Jagodzianki. Rozkosznie! Szkoda, że moja zamrażarka pod względem owoców świeci pustkami...
OdpowiedzUsuńTrzcinowisko, przykro mi- nie pomogę. Nie potrafię być w przypadku jagodzianek obiektywna ;).
OdpowiedzUsuńOlcik, ;).
Magda, u Mnie tylko śnieg postraszył pięciominutowym padaniem, a potem znikł. I bardzo się cieszę!
Olina, to świetnie! Super, że je zrobiłaś :).
slyvvia, chyba nie masz wyjścia ;).
Kuchnia ... , ja teraz też!
Kasia, to prawda, musimy poczekać. Mało kiedy potrafię zdecydować od razu...
Zaytoon, żałuj ! U mnie uchowały się jeszcze dwa woreczki ;).
miłością obdarzam w tej samej mierze wszystkie jagodzianki :) mówi się trudno i je się dalej ;)
OdpowiedzUsuńWieki temu ostatni raz jadłam jagodzianki!! Wypróbuję bo bardzo przekonywująco zachwalasz :)
OdpowiedzUsuńUrocze naprawdę. A ja nigdy jeszcze jagodzianek nie piekłam, pewnie nawet jakbym zarobiła ciasto i tak wszystkie jagódki bym wcześniej wyjadła :D Na razie jagodową przygodę zakończyłam na pierogach, bo też, kiedy jest sezon jagodowy, jest tak gorąco, że włączenie piekarnika to po prostu prawie samobójstwo. A jak akurat brzydszy dzień to za jagódkami z domu się wyjść nie chce ;)
OdpowiedzUsuńAurora, to mogłoby być moje życiowe motto ;)
OdpowiedzUsuńAgnieszka, karygodny błąd. Musisz to jak najszybciej naprawić! ;)
Kubełek Smakowy, również miałam podobny problem z wyjadaniem jagód, ale po prostu kupiłam 2 razy więcej niż zwykle i uchowało się w sam raz na jagodzianki ;). Pierogi z jagodami mam w letnich-kulinarnych planach!
Oooooj, coś bardzo dla mnie:) Jagodzianki budzą we mnie tyle wspaniałych wspomnień z dzieciństwa:) I choć brudzą zęby i języki, mam do nich słabość:)
OdpowiedzUsuńdelikatessen, a co tam, że brudzą ;). Ja też mam do nich słabość!
OdpowiedzUsuń