czwartek, 26 maja 2011

truskawkowy zawrót głowy.

Krążyły plotki, że już są. Ale te nasze, najlepsze. Chcąc szybko sprawdzić, czy to tylko plotki i wykorzystać je do niecnego deserowego planu, udałam się do warzywniaka. Zaufanego. I do następnego. I jeszcze jednego. Aż znalazłam je w w niezaufanym.

Zapakowałam w woreczek, te najpiękniejsze i cierpliwie niosłam do domu, jak przesyłkę dla Bonda.
I pierwszy kęs. I nieudane fajerwerki . I wielkie rozczarowanie. Od razu wyjaśniam- nie kocham truskawek. Kocham jagody, borówki, maliny, poziomki.... A truskawki są na szarym końcu z etykietą ' do eton mess i innych deserów'.  Lubię czy nie lubię - truskawki poznam. Chociaż teraz już nie jestem pewna. Nie zmienia to jednak faktu, że do mnie nasze truskawki jeszcze nie dotarły. Ale póki co mogę je kupić w takiej cenie jak mrożone i zrobić ulubiony mleczny koktajl. Po lekkim tuningu.
Tak szybko się go wypija. Szklanka po szklance, choć niektórzy nie są tak wytrwali jak ja i pękają po jednej. Dodam, że moja szklanka ma pojemność około 350ml ;). Ale jeśli chcecie się ze mną zmierzyć- proszę bardzo.  Wystarczy zmiksować truskawki, mleko (dowolne), cukier/miód/golden syrup lub cokolwiek co osłodzi koktajl i otręby w wersji zdrowszej. Potem przelać do duuużej szklanki, wypijać, nie licząc dolewek i zapomnieć zmierzyć czas.
Dodam jeszcze, że katar w maju (i to nie alergia, przysięgam) jest strasznie uciążliwy. I pozdrawiam wszystkich nauczycieli, którzy stwierdzili, że muszą nadgonić materiał. A ja się do nich życzliwie uśmiecham i w myślach straszę ch'nie zdążycie, oj nie!'. Złe czasy się jednak kończą ku mojej i wszystkich uczniów uciesze i za ok. 26 dni 13h i 23 minuty będę wolnym człowiekiem.

I krótka zapowiedź : rabarbar. O mocnym jego kolorze i moim przekonywaniu się do niego - wkrótce.


P.S. Słomką pije się wolniej! Więc jeśli chcecie być szybsi - pozbądźcie się jej.





9 komentarzy:

  1. Ja ostatnio kupiłam takie prawdziwe, polskie, polne truskawki. W koszyczku, mmm. Dycha za koszyk, ale jakie pyszne! :D
    A w takich szejkach to jestem mistrzynią, pff, dla mnie to w ogóle jakbym nic nie wypiła :> Kiedyś litrami mogłam wciągać!

    OdpowiedzUsuń
  2. rzeczywiście spija się w oka mgnieniu;D wizualizacja świetna;)
    ja jeszcze sezonu truskawkowego nie rozpoczęłam, ale mam nadzieję że już wkrótce będzie ku temu okazja

    OdpowiedzUsuń
  3. Narobiłaś mi smaka na taki koktajl!

    OdpowiedzUsuń
  4. A widzisz u mnie takie plotki też krążą, i niestety niepotwierdzone jeszcze! Zajadam się za to pysznym brownie:)
    Śliczne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  5. o, jak pieknie tanczy szklanka! ;) ja lubuje sie w truskawkach, moze niedlugo tez niedlugo pouzywam sobie na jakis zdobycznych truskawkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Arvén, zazdroszczę tych najprawdziwszych ! Widzę, że mam konkurencję ;).

    Panna Malwinna, u mnie to był falstart, ale spróbuję ponownie :).

    Delie, a myślisz, że jaki miałam zamiar? ;)

    Anna-Maria, o, brownie to ja chętnie ;). Dziękuję bardzo!

    Magda, poużywaj, poużywaj !

    OdpowiedzUsuń
  7. O, a ja właśnie popijam taki. tyle, że z kefirem zamiast mleka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Słomka to jest dla przedszkolaków ;-) Takie koktajle pije się zdecydowanie bez słomki.

    OdpowiedzUsuń
  9. wypilabym taki koktajl szybciutko:)

    OdpowiedzUsuń