Nawet bardzo. Tłumaczę to tym, że truskawki lada chwila mogą zniknąć. I że następne wakacje będą dopiero za rok.
Ostatnio śniadania są coraz bardziej leniwe.
Coraz więcej czasu. Na wszystko.
Dużo myślę, mało mówię i piszę.
Obawiam się co ze mną będzie jak wciągnę się w wakacje na dobre.
Wyżej: jogurt truskawkowy. Potrzebne są truskawki, trochę czegoś słodkiego. Owoce odstawiamy pokrojone lub lekko rozgniatamy w słodkim towarzystwie. Jak już puszczą trochę soku, mieszamy z naturalnym jogurtem. Dowolnym, ulubionym. Lubię nałożyć sobie filiżankę i posypać otrębami albo musli.
Kolejny truskawkowy, odświeżający smak. Sernik na zimno. Przeze mnie nielubiany, ale ma wystarczająco dużo zwolenników, że robiąc go, mam pewność, że nic się nie zmarnuję.
Coraz więcej rzeczy robię na oko. Przepisu więc nie będzie. Ale jeśli ktoś zainteresowany, mogę podać zarys, co i jak robiłam.
Data 22 to już nie tylko wstęga do dwumiesięcznej wolności. Planuję wtedy dokonać największego dotąd zakupu mojego życia(brzmi poważnie, wiem ;) i kupić sobie aparat. Dumna jestem, ze wytrwałam w postanowieniu i w międzyczasie nie kupiłam sobie miliona niepotrzebnych rzeczy.W końcu to będzie coś mojego. To syndrom samodzielnej nastolatki. Wybaczcie.
A teraz zostawiam Was dla filmu. Czujcie się urażeni ;).
Update: Dziękuję Bloggerku, że pozbawiłeś mnie wszystkich obserwowanych blogów. Gdzie ja teraz znajdę te perełki ?
No dobra, teraz naprawdę dziękuję, że je zwróciłeś. Może wpisanie w google zaklęcia ('zniknęły obserwowane blogi') pomogło? ;)
Ostatnio śniadania są coraz bardziej leniwe.
Coraz więcej czasu. Na wszystko.
Dużo myślę, mało mówię i piszę.
Obawiam się co ze mną będzie jak wciągnę się w wakacje na dobre.
Wyżej: jogurt truskawkowy. Potrzebne są truskawki, trochę czegoś słodkiego. Owoce odstawiamy pokrojone lub lekko rozgniatamy w słodkim towarzystwie. Jak już puszczą trochę soku, mieszamy z naturalnym jogurtem. Dowolnym, ulubionym. Lubię nałożyć sobie filiżankę i posypać otrębami albo musli.
Kolejny truskawkowy, odświeżający smak. Sernik na zimno. Przeze mnie nielubiany, ale ma wystarczająco dużo zwolenników, że robiąc go, mam pewność, że nic się nie zmarnuję.
Coraz więcej rzeczy robię na oko. Przepisu więc nie będzie. Ale jeśli ktoś zainteresowany, mogę podać zarys, co i jak robiłam.
Data 22 to już nie tylko wstęga do dwumiesięcznej wolności. Planuję wtedy dokonać największego dotąd zakupu mojego życia(brzmi poważnie, wiem ;) i kupić sobie aparat. Dumna jestem, ze wytrwałam w postanowieniu i w międzyczasie nie kupiłam sobie miliona niepotrzebnych rzeczy.W końcu to będzie coś mojego. To syndrom samodzielnej nastolatki. Wybaczcie.
A teraz zostawiam Was dla filmu. Czujcie się urażeni ;).
No dobra, teraz naprawdę dziękuję, że je zwróciłeś. Może wpisanie w google zaklęcia ('zniknęły obserwowane blogi') pomogło? ;)
Sernik wygląda jak sernikowe marzenie:)
OdpowiedzUsuńDelie, na pewno nie moje sernikowe marzenie, ale dzięki! ;) Świetny avatar! Baaardzo wakacyjny.
OdpowiedzUsuńPiękny sernik, korzystajmy z truskawek ! :D
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie jadłam sernika na zimno. Zdjęcie z góry jest super, a przekrojone truskawki zawsze nieźle wyglądają :)
OdpowiedzUsuńslyvvia, korzystajmy! ;)
OdpowiedzUsuńabs, ja jadłam i większości żałuję... Tylko jeden jedyny mi smakował. Ale...muszę poczekać na porzeczki ;). Przekrojone truskawki to taki chwyt marketingowy ;D. Dzięki!
Serników na zimno to ja nie bardzo.
OdpowiedzUsuńAle taki jogurt truskawkowy to już bardzo:)
A takie pierwsze poważne zakupy za pierwsze odłożone pieniądze też pamiętam! Radość wielka:)
Mnie się truskawy nigdy nie znudzą! :D
OdpowiedzUsuńnie jestem fanką serników na zimno, ale jogurt z truskawkami to coś czym ostatnio się głównie odżywiam :D
OdpowiedzUsuńBoję się, ze po sesji popadnę w nicnierobienie i zostanie mi tak na całe wakacje, jak w zeszłym roku po maturze. Bardzo bym chciała tego uniknąć, myślałam nawet o pewnym blogowym projekcie, zawsze to jakieś publiczne zobowiązanie i motywacja do działania :D
przecudowne.. och, jak ja uwielbiam tutaj byc wśród tych smaków. obrazków pięknych, delikatnych.
OdpowiedzUsuńAgnieszka, i to podekscytowanie i niepewność ;).
OdpowiedzUsuńAurora, mi tak odrobinkę;).
M., ja właśnie jem kolejną porcję ;). Też się tego obawiam i nie uwierzysz: też myślałam o jakimś projekcje, nawet pisałam o tych 'chęciach' pod postem 'tired', ale ciekawa jestem sama czy coś z tego wyjdzie. Jak będziesz miała jakiś ciekawy pomysł i dla mnie, to daj znać ;).
asieja, ojej, Asiu, bardzo mi miło! ;))
Widzisz akurat musiałam przegapić tamten post, Holga może zrobimy coś razem? :D
OdpowiedzUsuńPrzyszłabym do Ciebie... na taki sernik. Kocham te małe, czerwone diamenciki.. i również tłumacząc sobie, że niedługo się skończą, pochłaniam kolejną garść.. i kolejną.. pycha.. <3
OdpowiedzUsuńM., już ślę @!
OdpowiedzUsuńPanna L., ;)