Kończy się akcja znicz i odwiedziny rodziny niewiadomoskądiodkogo.I tej bliższej rodziny też.
Na paterze zostają dwa kawałki ciasta, filiżanki po kawie stukają po drodze do kuchni, zawieszone na twoich dłoniach, jak wiśniowe kolczyki. W międzyczasie przyszedł ktoś w prześcieradle, ktoś kto zapomniał tekstu cukierek albo psikus. Wieczorem słyszysz narzekanie na brak lamp na cmentarnych alejkach i próbujesz uczestniczyć w rozmowie na temat chryzantem (kto je tu postawił?)
W kolejnym międzyczasie zdajesz sobie sprawę, że przespałaś początek jesieni i że ta nadal jest piękna. Gdyby nie TEN zapach ziemi i szeleszczące pod nogami liście, z zamkniętymi oczami bym jej nie poznała.
Korzystając z naciąganego przedłużenia weekendu wracam do lekkich filmów i poparzonego od herbaty języka.
A propos lekkich filmów. Toleruję takie tylko jeśli a) jest jesień/zima, b)jestem na filmowym głodzie, c)soundtrack jest supermegagigacudowny, d)dzieje się w Anglii XX w., e)dziewczyny mają ładne sukienki lub główny bohater jest supermegagigacudowny (porównywalny do soundtracku) (o nie, dowiecie się jak wygląda mój ideał). Ten ostatni punkt nie łączy się z innymi i sam może stanowić przekonywujący powód do obejrzenia. Tym razem padło na film, który łączy wszystkie cechy powyżej i na dodatek go uwielbiam. Oglądałam po raz 92834982. Podzielę się, bo może akurat jeszcze nie widzieliście.
W jeszcze dalszym międzyczasie zrobiłam chlebek bananowy Sophie Dahl (po raz 92834982 - ta liczba się mnie trzyma). Myślę, że nie muszę Was sobie przedstawiać. Znany, ukochany, przesmaczny i nasz ulubiony.
Kocham to ciasto ;)
OdpowiedzUsuńMoj ulubiony, ukochany, najlepszy! A do Sophie w ogole mam slabosc.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś nabyć tą książkę :)
OdpowiedzUsuńA ten chlebek bardzo do mnie przemawia!
podoba mi sie ten dystans do kilmatu wczesnolistopadowego oraz chlebek bananowy, musze sprobowac... ach, wlasnie sparzylam język kawą.
OdpowiedzUsuńOoo akurat u mnie na forum jest ta książka do wygrania w konkursie andrzejkowym :)
OdpowiedzUsuńoczywiście, chlebek Sophie Dahl!
OdpowiedzUsuńTeż za nim przepadam. ; )
fajnie, że się podzieliłaś, akurat jestem z tych, co nie widzieli!
Ostatni robię go tak często,że zastępuje mi nie raz śniadanie.;)) Pyszny,aromatyczny i wspaniale wilgotny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zabieram się i ja za nie. ale nie mam dla kogo piec słodkości, wiec chyba jeszcze długi czas będę się zabierać, choć u Ciebie kusi... :)
OdpowiedzUsuńGdybyś nawet napisała jak zagotować wodę w czajniku i tak bym Cię czytała z wielkim zaciekawieniem i rogalem na buzi :))
OdpowiedzUsuńfaktycznie, to ciasto znają chyba wszyscy ;) choć ja swój robię z innego przepisu to widziałam na innych blogach i słyszałam o nim wieeele razy :) w kwestii filmowej to jestem obecnie tak przytłoczona codziennymi obowiązkami, że w weekend chętnie obejrzę coś lekkiego :P
OdpowiedzUsuńZdjęcia są boskie. Książki Sophie zazdroszczę, tak samo jak i tej nieziemskiej filiżanki i tacy - trzymaj je przy sobie bo nie zawaham się ich "pożyczyć" jeśli pojawię się w pobliżu.
OdpowiedzUsuńA kawałek ciasta przyznaję się bez bicia, wzięłam na samym początku :P Bo - pewnie nie uwierzysz - ale jeszcze nigdy go nie piekłam.
Postanowione! Jutro chlebek robię i koniec! A Tobie moja droga koleżanko dziękuję za piękny post. Jakoś tak mocno do mnie przemówił. Pięknie piszesz, do tego cudne zdjęcia. Buziole:-) WIelkie buziole:-)
OdpowiedzUsuńtak nie na temat, za co z góry przepraszam... jaki masz boski lakier do paznokci!
OdpowiedzUsuńpodoba mi się pierwsze zdjęcie od góry z cytryną w herbacie. i ta niebieska taca w groszki. urocza.
pozdrawiam!
piękna, zachęcająca prezentacja!!zanotowane, będzie pieczone :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że każdy, bo jest pyszny:)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie wyglądało jak kolaż... Bardzo ciekawy pomysł:)
a ja mam akurat jednego dojrzałego banana, który pachnie mi niesamowicie i przez twój post czuję się jak bym miała to ciasto w kuchni obok :D
OdpowiedzUsuńIdealne!
OdpowiedzUsuńNie znałam tego filmu! Chleb bananowy piekłam raz i był PYSZNY ;) Zupełnie o nim zapomniałam, ale od czego są blogi!
OdpowiedzUsuńChlebek wymiata, a film polecany zabieram ze sobą w podróże pociągiem...jest WSPANIAŁY i oglądany powiedzmy sobie 4397740983 i pół raza ;)
OdpowiedzUsuńPięknie zdjęcia :)
Ciekawy początek,niezastąpione ciasto i zdjęcia...;)ostatnio poeksperymentowałam i upiekłam taki "swój" chlebek bananowy;),ale ten Sophie czeka w kolejce,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja się przyznam, że jeszcze nigdy panny Dahl nie próbowałam, choć chlebek ten widziałam już na tylu blogach ;)) za celebrytami w kuchni nie specjalnie przepadam, ale książkę jednak sobie sprawiłam, i wcale nie ze względu na przepis na chlebek. Zaintrygowało mnie kilka innych przepisów, zobaczymy, co z nich wyjdzie.
OdpowiedzUsuńTo byl pierwszy bananowy chlebek, jaki upieklam. Jest pyszny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
uwielbiam go i samą Sophie również! :)
OdpowiedzUsuńkornik, jeśli lubisz bananowe wypieki, to obiecuję Ci, że zjesz go SAMA i daję Ci tydzień ;P.
OdpowiedzUsuńAurora, rogal mile widziany! A propos wodę gotuję na dużym ogniu(niecierpliwość), a solę pod koniec gotowania(niecierpliwość2, szybciej zaczyna wrzeć) ;).
Arvén, jestem pewna, że jeśli sobie ją(książkę) kiedyś sprawisz, to się zakochasz. I w chlebku zresztą też.
Za filiżanki i za tacę zapłaciłam grosze i chyba dlatego mi się tak podobają. ;)
Gosia, przeprzeprzemiły komentarz. Taki, dla których warto pisać posty. Dzięki! ;)
Mru, dzięki!
p.s.półmatowy velvet ;).
Viola, daj znać jak poszło! ;)
M., myślisz, że przypadkiem akurat teraz poczułaś ten zapach? To forma hipnozy ;).
Ewa, świetny jest! (i film, i chlebek)
cozerka, jeszcze mi brakuje kilku seansów do Twojego wyniku ;). Dzięki!
Dziękuję wszystkim. Za wszystko.
No pięknie... czyli ja nie jadłam tego ciasta??
OdpowiedzUsuńNie zawsze udaje mi się przeczytać na nowym poście na blogu coś więcej niz tytuł..
U Ciebie zawsze czytam co jest pod nim, pod każdym zdjęciem. Wyobrażam sobie i czuję się trochę jakbym czytała niedokończoną książkę. No i zdjęcia to czysta poezja, chciałabym się w nie przenieść i ukraść kawałek ciasta :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Holga bardzo Cię przepraszam, bo podczytuję, a nie skomentuję. Brakczas i brakweny mnie ogarnął na nowo. W temacie akcji znicz się z Tobą całkowicie zgadzam. W temacie chleba Sophie też.
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj pożądam Jej książki jeszcze mocniej :)
Udanego weekendu!
Muffinowa Dziewczyno, to naprawdę przemiłe. Ja również do Ciebie wpadam, czytam i się zachwycam, ale mam dar do niepisania komentarzy ;) (pamiętam, że pisałam chyba pod Twoim pierwszym postem). Dziękuję! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPolka, nie rozumiem dlaczego przepraszasz, wielką przyjemnością jest usłyszeć, że czytasz! ;). Ja też mam chwilowy kryzys blogowy i ciężko wziąć się do 'pracy'.
Udanego! I bardzo smacznego.
What a lovely cake/bread. This is my first visit to your blog, but it will not be my last. I love the food and recipes you share with your readers and I'll definitely be back. I hope you have a great day. Blessings...Mary
OdpowiedzUsuńczekam na tą książkę bardzo ... liczę, że Mikołaj się zlituję i przyniesie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSłyszałam o książce i wiele o niej czytałam, na różnych blogach kulinarnych, sama niedawno ją przeglądałam w księgarni i myślę, że może być ciekawa i inspirująca. Niestety jeszcze jej nie zakupiłam, bo nieco przekroczyłam budżet, kupując książki na eBay, więc ta musi poczekać na nieco lepsze czasy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka
75g masla to 5 lyzek ???
OdpowiedzUsuńZależnie od tego jak czubata jest łyżka, ale tak, zwykła standardowa łyżka mieści ok. 15g masła.
Usuń