Nie zauważam momentu kiedy trzeba zapalić lampkę. Pstryk i o siedemnastej mamy pełnię.
Wieczorem światełko z piekarnika jest bardziej magiczne. Beatlesi mogą wirować na starej płycie. Z ciasta francuskiego szybciej znikają kryształki lodu, a cynamon mocniej pachnie. Przyjemniej obiera się orzechy i amaretto lepiej łączy się z cukrem pudrem.
Nie wspomnę już o tym, że wszystko lepiej smakuje.
Jesienią, już tą chłodną, ale nadal piękną, i zimą zresztą też, mam ochotę nadużywać słów comfort food. I nadużywam.
Ale te rożki, trójkąty, ciastka, jakkolwiek je nazwiecie, to prawdziwie komfortowy deser. Podwieczorek. Jakkolwiek.
To moja wersja popularnego przepisu. Wzbogaciłam go o lukier amaretto i posiekane, podprażone orzechy. Rożki nadal pozostają banalnie proste i szybkie, a są jeszcze pyszniejsze.
Przepis-nieprzepis
opakowanie ciasta francuskiego (ok.400g)
3 średnie jabłka, obrane i pokrojone w średnią kostkę(najlepiej słodkich)
2 łyżki soku z cytryny
1-2 łyż. mielonego cynamonu
do posmarowania: 1 jajko roztrzepane z łyżką mleka/wody
Ciasto w razie potrzeby rozwałkować i pokroić na mniej więcej 6 kwadratów. Jabłka dokładnie wymieszać z cynamonem i sokiem i na połówkę każdego kwadratu nałożyć porcję jabłek. Na drugiej połówce wyciąć dowolne, małe otwory(2-3) i zlepić(jak pierogi). Dokładnie docisnąć, poukładać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i posmarować każde ciastko jajkiem. Piec kilkanaście minut w 200'C, aż będą lekko zrumienione.
W tym czasie przygotować lukier: w małej miseczce dokładnie rozetrzeć kilka łyżek cukru pudru i chlust amaretto lub innego, dowolnego alkoholu(lub zastąpić wodą/sokiem z cytryny). Masa nie powinna być zbyt gęsta. Garść dowolnych orzechów posiekać, dość grubo i zrumienić na suchej patelni.
Rożki po wyjęciu z piekarnika polukrować (najłatwiej pędzelkiem) i obsypać obficie orzechami.
Najlepsze na ciepło, ale na zimno, następnego dnia również są wyśmienite.
W świetle dziennym:
Uwaga: jak widzicie, nie dodaję cukru do nadzienia. Używam średnio słodkich jabłek, ale lubię ten kwaśny akcent. Jeśli jednak macie ochotę na słodsze rożki - dodajcie go do smaku.
P.S. Mam do sprzedania konwerter Makro Macro MCON-P01, wszystkich chętnych zapraszam na aukcję.
Jesiennie:)
OdpowiedzUsuńAle pysznie się zrobiło :) ściskam Holgo! :*
OdpowiedzUsuńza to lubię właśnie listopad, jest już na tyle zimno, by móc się cieszyć wszystkim co tylko wyjdzie z piekarnika :)
OdpowiedzUsuńPełnia - magiczny i trochę niebezpieczny czas... Wszystko inaczej (lepiej?) smakuje :)
OdpowiedzUsuńte rożki muszą być pyszne...
OdpowiedzUsuńpiękny blog:) z pewnością zajrzę tu nie raz:) a przepis.. hmm niebo w gębie:)
OdpowiedzUsuńpełnia pyszności :) o tak, takie nadużycia są bardzo pożądane :) comfort food zaklina jesień ;)
OdpowiedzUsuńU mnie teraz wszystko co ciepłe i aromatyczne jest comfort food :D Ale takie pyszności...zdecydowanie comfort. Podwójne comfort food dla nich :D
OdpowiedzUsuńMniam. Kiedy nie masz czasu, to zawsze go znajdziesz na wyciągnięcie z lodówki ciasta francuskkiego i na nadzianie go czymś i voila!
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam
Ps ja mam mało czasu, więc jestem fanką takich ciastek
Od rana mam na coś ochotę, nie wiem kompletnie na co, ale po zobaczeniu zdjęć dotarło do mnie. Tylko będzie problem ze zdobyciem...
OdpowiedzUsuń