Idę, skupiona tylko na własnych myślach i butach rozmiar trzydzieści dziewięć, przez szaro-beżowe coś o konsystencji i wyglądzie zupy ze szkolnej stołówki z koszmarów. To coś dwa dni temu było puchem, zbyt pięknym by wytrzymało trzydzieści sześć godzin. Dźwiękom otwieranych drzwi towarzyszy obowiązkowo stukot otrzepywanych lub szorujących po wycieraczce butów, a pierwsze słowa zawsze dotyczą pogody.
Układam książki w stosik, wyciągam cały cukierniczy dobytek z szafki i porządkuję na nowo. O, tej foremki jeszcze nie używałam.* Z półek ścieram kurz, a skarbonkę ciężką od dziesięciogroszówek rozbijam, zyskując przy okazji piękne znamię w kształcie litery L.
Prawa dłoń zmarznięta od myszki świadczy o tym, że ostatnio bardziej podglądam niż klikam nowy post. Bo lewa grzeje się od kociej sierści.
Na stole obok jabłek i pomarańczy przypominających o porze roku, leżą truskawki. Te są z Maroku, a te z
Hiszpanii.
Hiszpanii.
Miło się na nie patrzy i rozmyśla nad tym, jak bardzo truskawki mogą smakować nie truskawkowo. Zagłuszam zimny nastrój i jem kaszkę manną z Nutellą i dobrociami. Śniadanie jedzą ze mną drobne ptaszki o zielonych brzuchach za szybą, a Pani Kot ukryta za cienkim badylem(więc bardzo dobrze ukryta) myśli o śniadaniu i zielonych brzuchach. Pozwalam marzyć jej i sobie.
Szyb oddzielających życie kocie i moje, z tym ptasim, nie pokrywają już misterne mroźne wzory, ale krople też mówią Pogoda załatwiona, teraz musisz coś upiec.
Więc wyciągniętą wcześniej formę wypełniam ulubionym rodzajem ciasta. Choć o tym swoim ulubieniu wcześniej tu nie pisałam. Ukochany przepis na kruchą bazę od Joy, nierozmiękającą i niesłodką, a nadzienie (czyt.wieczna inwencja twórcza ;) to jabłka i chwila w karmelu na średnim ogniu. Wersja luźniejsza tego przepisu.
Apple Pie
ciasto:
225g schłodzonego masła, pokrojonego w kostkę
2 1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżka cukru
1 płaska łyżeczka soli
1/2 szklanki zimnej maślanki
nadzienie
około 2 kg jabłek, warto spytać o odmianę dobrą do pieczenia, obranych i pokrojonych w średnie plasterki, wymieszanych z 1 łyżką skrobi kukurydzianej(ew.mąki pszennej czy ziemniaczanej)
5 łyżek cukru(jeśli jabłka są słodkie, można zmniejszyć ilość)
2 łyżki masła
2-3 łyżeczki cynamonu(na wyczucie, zacznijcie od mniejszej porcji)
Przygotować ciasto: na stolnicy połączyć mąkę, sól i cukier. Lodowate masło połączyć bardzo szybko i niedbale z mąką, najlepiej rozwałkowując wszystko wałkiem. Zrobić małe wgłębienie i wlać maślankę. Wymieszać wszystko, najlepiej nożem, aby nie ogrzewać dłońmi ciasta. Podzielić na dwie części i włożyć do lodówki.
Ciasto można przechowywać do trzech dni w lodówce lub zamrozić na maks. 3 tygodnie.
W tym czasie zrobić nadzienie: na dużej patelni lub w szerokim rondelku rozpuścić masło z cukrem. Podgrzewać, aż zmieni się w karmel(nie mieszać, wtedy trwa to wieki), kołysząc od czasu do czasu patelnią. Wrzucić jabłka i wymieszać dokładnie. Karmel prawdopodobnie stwardnieje, ale z czasem pokryje jabłka lepkim sosem. Dodać cynamon. Podgrzewać aż owoce lekko zmiękną, ale nie będą się rozpadać. Zestawić z ognia i dobrze ostudzić.
Jedną część schłodzonego ciasta rozwałkować na wielkość(trochę większą od) foremki, jeśli to konieczne wysmarowanej wcześniej masłem i wysypanej mąką. Jeśli ciasto będzie się zbyt kruszyć i rozrywać pozostawić na 10 minut i dopiero rozwałkować. Wyłożyć dokładnie dno i brzegi formy, tak aby ciasto lekko za nie wystawało. Schłodzić kilka minut w zamrażalniku. Rozwałkować drugą część i wykroić na środku kilka drobnych otworów. Formę z ciastem wyjąć, wypełnić jabłkami i przykryć resztą ciasta. Dokładnie docisnąć brzegi, nadmiar ciasta odciąć.
Joy poleca schłodzić ciasto jeszcze godzinę w lodówce, ale ja pominęłam ten etap. Pozwala to na przygotowanie wszystkiego wcześniej, ale jeśli nerwowo spoglądacie na zegarek-nie musicie tego robić. Wstawić do gorącego, nagrzanego do 200'C piekarnika i piec 45-55 minut, w razie potrzeby zabezpieczyć brzegi ciasta folią aluminiową przed przypaleniem.
Jeśli nie zależy Wam na olśniewającej prezencji kroić jeszcze lekko ciepłe, jeśli to dla Was ważne- ostudźcie pie dobrze, pokrójcie na porcje i podgrzewajcie bezpośrednio przed podaniem. Pyszne z lodami waniliowymi, bitą śmietaną czy sosem owocowym.
Mmmm.. pycha;) dawno już jadłam ;)
OdpowiedzUsuńjak zwyklę napiszę, że uwielbiam czytać, to co piszesz, i zawsze mi mało:)
OdpowiedzUsuńteż pisałam o chlupie, Mar też o niej pisała, ale jednak nazwanie jej szaro-beżowym coś, jest najlepsze
:)
jeśli chodzi o ciasto, to ciekawi mnie ta maślanka w cieście..
fajnie, że wspomniałaś, żeby pytać o odmiany jabłek, zacznę :)
choć zazwyczaj jak robię ciasto z jabłkami, to każde jabłko to inny gatunek - dla zróżnicowania smaku :)
pozdrawiam
Pięknie piszesz, piękne zdjęcia!! Obserwuję.
OdpowiedzUsuńChyba jedyne ciasto w życiu jakie mi nie wyszło, nawet nie mogłam wstawić do piekarnika, bo warstwa pokrywająca była beznadziejna to właśnie pie. Zmieniłam ją wtedy chyba na ciasto z kruszonką czy coś takiego;).
OdpowiedzUsuńŚwietny wstęp :) Takiego placka jeszcze nie jadłam, koniecznie muszę kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńHey Miss PIE :) PIEknie opisane, bede o nim snic a jutro upieke :)
OdpowiedzUsuńKocham przepisy Joy - tak jak i kocham Twoje klimatyczne zdjęcia i notki. Brnąć przez burą breję będę już od poniedziałku, grr...:(
OdpowiedzUsuńPie to chyba najlepsze ciasta na świecie :-)
niestety pogoda teraz nie najlepsza - ale skoro skutkuje takim ciastem, to są i jej plusy :)
OdpowiedzUsuńśniadanie w towarzystwie skrupulatnych ptaszków jest jak karma;)
OdpowiedzUsuńdo tego pie od Joy i jestem w niebie;)
uściski dla Ciebie!
Zazdroszczę kociej telewizji w kolorze, u nas tylko brudne gołębie. Ale koty i tak się cieszą.
OdpowiedzUsuńCiasta z jabłkami najlepsze :)
OdpowiedzUsuńJesli jest cos gorszego od sniegu, to wlasnie topniejacy snieg. Tutaj niemal wiosna, w czwartek ma byc 17 stopni na plusie. Serce sie raduje!
OdpowiedzUsuńA ciasto wspaniale, rustykalne, takie zimowe.
uwielbiam jak piszesz....
OdpowiedzUsuńZmienilam adres bloga na http://whatstodayinmyplate.blogspot.com/
Zapraszam !
Nie wiem co bardziej mi się podoba - dzbanuszek w kropy, Futra czy paj?
OdpowiedzUsuńTrudny wybór!
:)
Bardzo lubię tego Pana Paja ;-))) !!!
OdpowiedzUsuńoboze pragne! dzis w ogole pragne slodkiego. wlasciwie nie tylko dzis. codzien... zamieszkaj ze mna, piecz, a ja Ci bede pisac zgody na rozliczne tatuaze i inne dziwactwa ;)
OdpowiedzUsuńTrochę nieproporcjonalnie rozdzieliłaś obowiązki....ale co tam - i tak poszłabym na taki układ. ;)
Usuń