Herbaciano-zapiskowo-słodko-fotograficzne chwile mijają szybciej niż te kiedy próbujesz zorientować się czy dalej mówicie o amperach na fizyce czy już o Karolu X na historii. Często wspominam o międzyczasach.
Tu też takie są. Różne. Od (skrzypiącej) melodii szkolnych krzeseł, przez te z mrozem w roli głównej, który koniecznie chce przebić się przez gruby szalik i uprzyjemnić Ci drogę do domu, po przyjemniejsze, te, w których tylko włącza się kolejne odcinki i układa pomarańczowe skórki w stosiki. Koniecznie muszą być tej samej wysokości.
Wtedy też Pani Kot lubi pomruczeć.
Albo pani z firmy X reklamująca produkty X, które będą prezentowane w dniu X o godzinie X w sali X w mieście X, mówiąca wszystko na jednym wdechu, która zdąży jeszcze dorzucić coś o wspaniałości tych produktów, zadzwoni, kiedy już owiniesz się kocem w niemożliwy do wyjaśnienia sposób.
Jest jeszcze międzyczas, w którym kończy się styczeń.
Pancakes dla Ciebie, czyli trochę samolubnie
na 6 małych placuszków
1 jajko
3 łyżki jogurtu naturalnego lub maślanki
1 łyżka miodu/syropu z agawy lub cukru
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
3-4 łyżek dowolnej mąki (u mnie pszenna pełnoziarnista)
owoce(u mnie kiwi w grubych plastrach)/bakalie/czekolada
Wymieszać dokładnie wszystkie składniki (ja wciskałam kiwi dopiero w trakcie smażenia) i smażyć na dobrze rozgrzanej, suchej patelni. Kiedy pojawią się bąbelki to znak, aby przewrócić je na drugą stronę. Podawać dowolnie, ja lubię minimalizm. :)
Wybaczcie te monotematyczne posty, ale zgłębiam sztukę umiejętnego pisania o niczym. ;)
zazdroszczę umiejętności pisania o niczym, to takie praktyczne. i chyba dzięki Tobie wiem już, co zjem jutro na śniadanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie za ten przepis - szukałem ostatnio czegoś w podobie i jest jak znalazł ;) Nie omieszkam się go wypróbować, hihi :)
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrawiam,
Jakie piękne pancakes:-). Mi nigdy nie wychodzą takie 'fotogeniczne':)
OdpowiedzUsuńPancakesy to ostatnio moje ulubione śniadanie :)
OdpowiedzUsuńI to rozumiem. Czasem trzeba samolubnie, pobyć samemu. I w nieładzie. I chaosie.
OdpowiedzUsuńByle nie za długo.
A wiesz, że sztuka pisania o niczym najtrudniejsza? ;) Tobie się znów udała! Pysznie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Selah Sue!!!!
lubię gubić się w Twoich słowach o poranku. i nocą, o każdej porze dnia. dużo tu ciepła i dużo dobrego. i to kiwi w placku zatopione takie fajne!
OdpowiedzUsuńPysznieeeee!
OdpowiedzUsuńA przerwa ( w blogowaniu również) czasem każdemu jest potrzebna :)
ALE SŁODKIE!!! <3
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
I świetnie Ci to wychodzi. ;)
OdpowiedzUsuńGotowanie tylko dla siebie ma w sobie jakas magie :) Piekne egoistyczne placuszki.
OdpowiedzUsuńdzięki za pomysł na kolację :D
OdpowiedzUsuńoooj jak lubię ;) ps. Holgo! widać Cię ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam naleśniki na słodko:) i już zapowiedziałam moim współlokatorom, że jak wstanę z łózka i doleczę się do końca to zaserwuje naleśniki z musem jabłkowym:) Twój przepis już przepisany do mojej księgi przepisów:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło:) a do siebie zapraszam na przepis : omlet twarożkowy z owocami:)
mniam, żałuję, że nie lubię pichcić dla samej siebie. może też takie cuda bym czarowała:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, upichciłam i cała rodzinka się zajadała.PYCHOTKA, dzięki!
OdpowiedzUsuńJej, cieszę się ;)
Usuń