Mam dziwny nawyk pstrykania zdjęć rogom stołów(choć się nie dzielę tym elementem mojej twórczości).
Mam dziwny nawyk nucenia tylko jednego wersu piosenki. (such a heavenly way to die...)
Mam dziwny nawyk jedzenia 3457263 jabłek(kilograma, w domyśle) późnym wieczorem. Albo gruszek.
Mam dziwny nawyk nieodpisywania od razu na maile. (przepraszam)
Mam dziwny nawyk nadużywania anafor.
Mam dziwny nawyk nieskładania życzeń.
Mam dziwny nawyk nieprzejmowania się ludzkim losem. (zero wrażliwości)
Mam dziwny nawyk zapominania najciekawszych sentencji z książek i filmów. (pracuję nad tym)
Mam dziwny nawyk przeglądania bez końca tego bloga.
Mam dziwny nawyk zakładania tematycznych zeszytów. I nigdy sumiennego ich prowadzenia.
Jeden z takich zeszytów był o cukierniczych zamiarach.
Cupcakes zawsze były w planach. Bardzo odległych, bo ja chyba jednak takich babeczek nie lubię.
Ale dlaczego miałabym nie lubić smacznej, puszystej i maślanej bazy, słonecznego lemon curdu w niej zatopionego i skromnej czapeczki z kremu z cream cheese?
Nie mam powodów do nielubienia. Są p y s z n e.
Baza kapkejkowa,
12 sztuk
120g miękkiego masła
120g drobnego cukru lub cukru pudru
120g mąki, przesianej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 jajka
szczypta soli
Masło ubić z cukrem na puszystą i jasną masę. Wciąż miksując, wbić jedno jajka i część mąki. Kiedy masa będzie gładka, zmiksować z kolejnym jajkiem, resztą mąki, solą i proszkiem do pieczenia. Masę przełożyć do foremki na muffiny wyłożonej papilotkami. Piec 13-20 minut w temp.180'C, aż patyczek wbity w babeczkę będzie suchy. Ostudzić.
w roli nadzienia:
lemon curd (kupny lub np. z tego przepisu)
zamiennie: Nutella (oh nom nom nom), gęsty dżem;
krem:
łyżka miękkiego masła
łyżka soku z cytryny
250g kremowego serka (użyłam Philadelphii)
cukier puder do smaku (u mnie ok.3 łyżek)
W każdej babeczce zrobić niewielkie wgłębienie(polecam wykorzystanie górnej części obieraczki do warzyw :), wypełnić nadzieniem.
Składniki na krem dokładnie utrzeć i dowolnie udekorować cupcakes. Jeśli chcecie użyć szprycy do dekorowania, lepiej schłodzić krem przed użyciem.
Przechowywać w lodówce lub chłodnym miejscu.
Cupcakes walczą ze stereotypem przesłodzonej babeczki. Tu nic nie jest zbyt słodkie.
Wyglądają magicznie! Nie robiłam jeszcze cupcakes ale chyba na to czas.;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetnie wyglądają :) Takie małe, kolorowe, poprawiacze humoru :) A z lemon curd muszą pysznie smakować.
OdpowiedzUsuń"Mam dziwny nawyk nieodpisywania od razu na maile. (przepraszam)"
OdpowiedzUsuń- publiczne przeprosiny przyjęte i ja też nie składam życzeń :D
Nie wiem czy Twoje urocze babeczki nazwałabym cupcakes, ale są czymś pomiędzy, są holgowymi babeczkami :)
Ja lubię chować w babeczach karmel i przykrywać czapeczką z musu czekoladowego.
pięknie, zamiast się uczyć to i ja zaczęłam przeglądać LOLITĘ...
Pozdrawiam :)
Ale cudowne maleństwa. Wiesz, że uwielbiam Twojego bloga:)?
OdpowiedzUsuńależ boskie maleństwa.
OdpowiedzUsuńŚliczności!
OdpowiedzUsuńO nie, wchodzę tutaj wieczorem, a oglądanie takich pyszności wieczorem powinno być zabronione! ;))
OdpowiedzUsuńEch, te dziwne nawyki :)
OdpowiedzUsuńA babeczki nadziane lemon curdem musza smakowac wspaniale.
ale pięknie zrobone! pyszności.
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo intrygującym kawałkiem ciasta naszego społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńBajeczne babeczki :-)
OdpowiedzUsuńI do ostatniego nawyku - mam tak samo :)
babeczka tu, babeczka tam i kilogramów na wadze przybywa - eh, e ta, i tak was babeczki uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńCudowne babeczki. Z tymi zeszytami tematycznymi mam identycznie;)P
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie! I nie wiem czemu nieudolnie, bo dla mnie ozdobione są najpiękniej! Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńpodzielam kilka z nawyków, a babeczki prześlicznie wyglądają ^^.
OdpowiedzUsuńPierwsze, drugie, piąte i szóste zdjęcia są B O S K I E (oczywiście reszta też super, ale jednak wymienione przed chwilą są the best)! Szczególnie magiczne jest to drugie. Co do babeczek; gdy patrzę na szóstą fotkę to występuje u mnie nadprodukcja śliny ;-)
OdpowiedzUsuńteż mnie nurtuje jaką wstrzemięźliwością wykazują się ci, którzy pieką ciasta na tydzień przed świętami, na szczęście nie mnie jedną :)
OdpowiedzUsuń