poniedziałek, 11 czerwca 2012

nowa miłość waflowo-michałkowa


Doświadczam, że jedynym sposobem, by przebrnąć przez życie jest wyobrażenie sobie siebie w innej rzeczywistości. Często zastanawiam się jak ludzie zareagują na moją śmierć. [...]
  Czasem żałuję, że ekipa filmowa nie śledzi każdego mojego kroku. Wyobrażam sobie, jak kamera unosi się, gdy odchodzę, ale, o ile nic się nie poprawi, moja biografia będzie miała budżet tylko na oddalenie.
 Chciałbym, by życie było jak amerykańska opera mydlana. Gdy tylko robi się dramatycznie, przyciemniasz obraz i zostawiasz to na potem.
 Droga Jordan,
Jesteś jedyną, której pozwoliłbym skurczyć się do mikroskopijnych rozmiarów 
i pływać we mnie w malutkiej łodzi podwodnej.


 Wszystkie sentencje pochodzą z filmu Submarine.
Jeśli macie ochotę zobaczyć filmową adaptację mojego życia, polecam. Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń przypadkowe. A jednak.
Scenka rodzajowa. Sześcioletni brzdąc w poplamionej błękitnej sukience z uroczymi warkoczykami (fryzura i strój wyimaginowane na potrzeby scenki; podkreślają dziewczęcość i niewinność. nie byłam ani dziewczęca, ani niewinna. ), ściskający w dłoni wielkości cytryny przeliczane miliony razy drobne, stojący przed sklepową witryną i arcyważną decyzją. Wybrać ciastka. Cóż to za odpowiedzialność spoczęła na kilkuletniej dziewczynce o różowych policzkach. Drogą dedukcji, jako pierwsze wykluczane są zawsze wafle.
Nic w tym dziwnego. Rozmiękłe, co oznacza zaprzeczenie idei idealnie cieniutkich i kruchych wafli, sklejone przesłodką czekoladowo-podobną mazią o margarynowym posmaku. Z serii Wspomnienia Mdlące.
Olśniła mnie Arvén. Wafle stworzone dla mnie, Michałkowego Potwora. Pyszne i niewymagające. Ave.
*wafelki na zdjęciu są robione z 2/3 proporcji z przepisu oryginalnego.

16 komentarzy:

  1. Pycha! Też ostatnio robiłam, z masą kakaową. Mój K. je uwielbia, wiec musi co jakiś czas mieć wafle, bo to smak jego dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, obłędne! <3 czekolada i orzeszki to połączenie doskonałe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No fajowo by było sobie ustawiać kamerę na swoje życie, by filmowano tylko te wybrane fragmenty, te najbardziej czekoladowe... Ale życie to życie i gdy nie jest zbyt czekoladowo to zawsze możemy sobie osłodzić czekoladą ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zjadłabym sobie takie wafle.
    Arctic Monkeys. o.o

    OdpowiedzUsuń
  5. wyglądają tak kusząco, że od razu mam ochotę zabrać chociaż parę.. mogę?

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam! I film, i wafle, i Twojego bloga :) ... nie podoba mi się tylko ten mój brak czasu na odwiedziny... Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze sie ciebie czyta, wiesz?
    Filmu nie widzialam, ale poszukam. A wafle kiedys zrobie. Kiedys = jak tylko dorwe wafle tortowe, ktore tutaj nie sa tak latwo dostepne, niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  8. zapomniałam o tym filmie zupełnie! Widziałam plakaty już w zeszłe wakacje w Paryżu i sam tytuł mnie zaintrygował, w zapowiedzi się zakochałam, a kiedy był w kinach chyba przeoczyłam (a był?). Muszę nadrobic, dziękuję za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oo, jaki smakowity przepis, może wreszcie rozwinę swój repertuar wafli o coś ciekawszego niż masa krowkowa. A film jest strasznie uroczy, i też momentami miałam wrażenie, ze jest bardzo o mnie. Niepokojące. I zakochałam się w ścieżce dźwiękowej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam je ostatnio zrobić, ale wylądowałam na wsi, a tam w sklepie nie ma oczywiście połowy składników...

    OdpowiedzUsuń
  11. Musialy byc pyszne te wafle, a sentencje z filmu... coz, zycie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyobraziłam sobie tę dziewczynkę ;) I za bardzo rozmarzyłam się nad historią, a jesli robisz to w pracy, to zawsze to zła wróżba :)

    OdpowiedzUsuń
  13. wafelki super, natomiast jeśli chodzi o film, byłam nim trochę rozczarowana, wszystkie najlepsze sceny były trailerze.
    Pozdrawiam cię Holgo i pojawiaj się częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiałam takie wafle :)

    OdpowiedzUsuń