Bo to nie jest tak, że Olga o słodkich i okołowypiekowych tematach nie myśli. Moje spodnie od piżamy zdobią wymalowane czekoladki, notatki z polskiego tworzę wokół lśniącej polewy czteropiętrowych tortów (muszę dopracować wisienkę), a w szkolnej torbie nierzadko duszę kawałek bananowo-czekoladowego chlebka książką od historii. Moje blogowe sacrum istnieje. Z profanum jest gorzej.
Nęcona nagrodą za przespanie całych 126 minut dzisiejszej nocy i bonusem za kaszel, czyli możliwością patrzenia na śnieg (S., sypię symboliczną garść w Twoim kierunku) cały dzień i to niekoniecznie przez szkolną szybę, po zjedzeniu słoika przesłodkich truskawek i rozplątaniu słuchawek, zachciało mi się tu wróci.
Bo w grudniu może być tak mgliście i ładnie i światełkowo. Może Morfeusz (z pomocą żelaza), choć kuszący w postaci Goslinga, wyciągający dłoń ku Oldze zbyt często, oddzielony czeluścią (bo jestem z tych, którzy zasypiając spadają w przepaść), przestanie naciągać mnie na popołudniowe drzemki i pozwoli z najulubieńszego miejsca w domu opowiedzieć o cudownym cieście.
Myślałam, że należę do tej szerszej grupy daktylonielubnych. Ale spojone kawą, w lepkim i miękkim, małosłodkim cieście, są do pokochania. Ciężkość wyważona, słodycz podzielona. Powinni dołączać porcję do każdego seansu Love Actually.
Ciasto daktylowo-kawowe
za Panią Loftus, a właściwie za Liską:
2 łyżki masła
2 łyżki cukru (użyłam miodu)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (pominęłam)
1 jajko
250 g daktyli, wypestkowanych i pokrojonych
1 łyżeczka sody
250 ml mocnego espresso (takiego jakie sami lubimy)
150-200 g mąki pszennej
2 łyżki cukru (użyłam miodu)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (pominęłam)
1 jajko
250 g daktyli, wypestkowanych i pokrojonych
1 łyżeczka sody
250 ml mocnego espresso (takiego jakie sami lubimy)
150-200 g mąki pszennej
opcjonalnie: garść orzechów
Daktyle posypać sodą, zalać kawą i odstawić.
Masło utrzeć z cukrem i wanilią, dodać jajko. Następnie miksując stopniowo wsypać mąkę, wlać daktyle z kawą. Formę keksową (mała ok. 20x10 cm; ja użyłam tortownicy 18-stki) wyłożyć papierem do pieczenia.
Przelać ciasto. Piec ciasto ok.60 minut w 180'C. Świetne również w kolejnych dniach po upieczeniu.
Daktyle posypać sodą, zalać kawą i odstawić.
Masło utrzeć z cukrem i wanilią, dodać jajko. Następnie miksując stopniowo wsypać mąkę, wlać daktyle z kawą. Formę keksową (mała ok. 20x10 cm; ja użyłam tortownicy 18-stki) wyłożyć papierem do pieczenia.
Przelać ciasto. Piec ciasto ok.60 minut w 180'C. Świetne również w kolejnych dniach po upieczeniu.
Kiedy się studzi, można wstawić naczynia do zmywarki w rytm tego.
Te ciacho jest wspaniałe :)
OdpowiedzUsuń:) uśmiecham się do Ciebie!
OdpowiedzUsuńDaktyle suszone sa bardzo slodkie, ale te naturalne, mniam, sama przyjemnosc! :)
OdpowiedzUsuńA ja myslalam, ze to grupa daktylolubnych jest szersza...
OdpowiedzUsuńPyszności! Zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńHehe a ja dziś kupiłam "Love..." na DVD za 10 zł (bez daktyli, niestety...)! :D
OdpowiedzUsuńA Ja tam uwielbiam suszone daktyle i z pewnością się to nie zmieni, ale masz rację..takie w cieście czy owsiance smakują jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńidealne na zimowy wieczór z kubkiem gorącej czekolady... mm
OdpowiedzUsuńoch jak miło, że wróciłaś :) nawet chyba zdążyłam się stęsknić ;)
OdpowiedzUsuńLubię oba składniki oddzielnie, daktyli nie za wiele bo są zbyt słodkie dla mnie, ale TO połączenie sprawi, że zakocham się w nich na nowo. Wiem to! :)
OdpowiedzUsuńDumałam nad tym ciastem... aż Ty się odważyłaś :) I nie mam wątpliwości :) Smacznych i pięknych Świąt, Olga!
OdpowiedzUsuńDostałam zamówienie na tort dla 13-letniej chrześniaczki. Mogłabyś pomóc mi w wyborze ciasta i dekoracji?
OdpowiedzUsuńZ chęcią, ale nie jestem tortowym znawcą. ;) Musisz zorientować się jakich smaków fanką jest solenizantka i to pod jej słodki gust dobrać składniki.
UsuńJa jestem całym sercem zakochana w tym cieście: http://www.mybakingaddiction.com/the-best-chocolate-cake-recipe/ choć może być zbyt intensywne dla nieczekoladowców. W jego miejsce polecam prosty biszkopt, na przykład taki MójWypiekowy. Zwykle krem robię z mascarpone i ubitej śmietany kremówki (proporcje 1:2) dosłodzone cukrem pudrem do smaku, wymieszane szybko, ale delikatnie.
Ciasta nasączam alkoholem, ale dla dzieciaków polecam herbatę/sok owocowy i smaruję zawsze jeden blat dużą ilością dobrego dżemu/marmolady.
Co do dekoracji to zapytałaś niewłaściwą osobę: uwielbiam prostotę, krem wyrównany szpatułką+prosty, zabawny napis lub dwa cukrowe kwiatki. Unikam posypek, wiórków, dziubania i mazania rękawem cukierniczym. Więc bardzo przepraszam za rozczarowującą wypowiedź :)
Pomocna w kreatywności ciastowej wydaje się ta strona: http://sweetapolita.com/
OdpowiedzUsuńMi szczególnie spodobało się to http://sweetapolita.com/2012/06/pastel-swirl-cake-video-tutorial/?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+Sweetapolita+%28Sweetapolita%29
Pamiętaj, że kremy tam używane spokojnie możesz podmienić na swoje, mniej tłuste i słodkie. Choć meringue swiss buttercream jest bardzo dobry w dekorowaniu, mi wydaje się zbyt ciężki nawet w takich okolicznościach.
masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńWeź zapodaj jakiegoś posta nowego...
OdpowiedzUsuńOch Holgo, znów zaginęłaś na czas zbyt długi:(
OdpowiedzUsuńMój wewnętrzny kalkulator prokrastynacji wydał opinię, że 92 dni to zdecydowanie zbyt mało, by zatęsknić i wrócić. Morrissey ze szklanej kuli też patrzy karcąco, co robić Olga, co robić!
OdpowiedzUsuńCudne !!!
OdpowiedzUsuńyummy <3
OdpowiedzUsuńxxx Zari
http://le-style-blog.blogspot.com/