poniedziałek, 3 grudnia 2012

It might be a bit sentimental, she has her greaves and care. But the soft words, they are spoken so gentle. That makes it easier to bear.

Dziś powinnam tu trochę przesłodzić, pogłaskać Was po główce i z wrażliwością Lykke Li w głosie wytłumaczyć, że czasowych urwisk doświadczam ostatnio często.

Bo to nie jest tak, że Olga o słodkich i okołowypiekowych tematach nie myśli. Moje spodnie od piżamy zdobią wymalowane czekoladki, notatki z polskiego tworzę wokół lśniącej polewy czteropiętrowych tortów (muszę dopracować wisienkę), a w szkolnej torbie nierzadko duszę kawałek bananowo-czekoladowego chlebka książką od historii. Moje blogowe sacrum istnieje. Z profanum jest gorzej.
Nęcona nagrodą za przespanie całych 126 minut dzisiejszej nocy i bonusem za kaszel, czyli możliwością patrzenia na śnieg (S., sypię symboliczną garść w Twoim kierunku) cały dzień i to niekoniecznie przez szkolną szybę, po zjedzeniu słoika przesłodkich truskawek i rozplątaniu słuchawek, zachciało mi się tu wróci.
Bo w grudniu może być tak mgliście i ładnie i światełkowo. Może Morfeusz (z pomocą żelaza), choć kuszący w postaci Goslinga, wyciągający dłoń ku Oldze zbyt często, oddzielony czeluścią (bo jestem z tych, którzy zasypiając spadają w przepaść), przestanie naciągać mnie na popołudniowe drzemki i pozwoli z najulubieńszego miejsca w domu opowiedzieć o cudownym cieście.
Myślałam, że należę do tej szerszej grupy daktylonielubnych. Ale spojone kawą, w lepkim i miękkim, małosłodkim cieście, są do pokochania. Ciężkość wyważona, słodycz podzielona. Powinni dołączać porcję do każdego seansu Love Actually.

Ciasto daktylowo-kawowe 

za Panią Loftus, a właściwie za Liską:
 2 łyżki masła
2 łyżki cukru (użyłam miodu)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (pominęłam)
1 jajko

250 g daktyli, wypestkowanych i pokrojonych
1 łyżeczka sody
250 ml mocnego espresso (takiego jakie sami lubimy)

150-200 g mąki pszennej
opcjonalnie: garść orzechów

Daktyle posypać sodą, zalać kawą i odstawić.
Masło utrzeć z cukrem i wanilią, dodać jajko. Następnie miksując stopniowo wsypać mąkę, wlać daktyle z kawą. Formę keksową (mała ok. 20x10 cm; ja użyłam tortownicy 18-stki) wyłożyć papierem do pieczenia.
Przelać ciasto. Piec ciasto ok.60 minut w 180'C. Świetne również w kolejnych dniach po upieczeniu.
Kiedy się studzi, można wstawić naczynia do zmywarki w rytm tego.


Wielki uścisk!

20 komentarzy:

  1. Te ciacho jest wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) uśmiecham się do Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Daktyle suszone sa bardzo slodkie, ale te naturalne, mniam, sama przyjemnosc! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myslalam, ze to grupa daktylolubnych jest szersza...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pyszności! Zdrówka życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe a ja dziś kupiłam "Love..." na DVD za 10 zł (bez daktyli, niestety...)! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A Ja tam uwielbiam suszone daktyle i z pewnością się to nie zmieni, ale masz rację..takie w cieście czy owsiance smakują jeszcze lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. idealne na zimowy wieczór z kubkiem gorącej czekolady... mm

    OdpowiedzUsuń
  9. och jak miło, że wróciłaś :) nawet chyba zdążyłam się stęsknić ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię oba składniki oddzielnie, daktyli nie za wiele bo są zbyt słodkie dla mnie, ale TO połączenie sprawi, że zakocham się w nich na nowo. Wiem to! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dumałam nad tym ciastem... aż Ty się odważyłaś :) I nie mam wątpliwości :) Smacznych i pięknych Świąt, Olga!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dostałam zamówienie na tort dla 13-letniej chrześniaczki. Mogłabyś pomóc mi w wyborze ciasta i dekoracji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią, ale nie jestem tortowym znawcą. ;) Musisz zorientować się jakich smaków fanką jest solenizantka i to pod jej słodki gust dobrać składniki.
      Ja jestem całym sercem zakochana w tym cieście: http://www.mybakingaddiction.com/the-best-chocolate-cake-recipe/ choć może być zbyt intensywne dla nieczekoladowców. W jego miejsce polecam prosty biszkopt, na przykład taki MójWypiekowy. Zwykle krem robię z mascarpone i ubitej śmietany kremówki (proporcje 1:2) dosłodzone cukrem pudrem do smaku, wymieszane szybko, ale delikatnie.
      Ciasta nasączam alkoholem, ale dla dzieciaków polecam herbatę/sok owocowy i smaruję zawsze jeden blat dużą ilością dobrego dżemu/marmolady.

      Co do dekoracji to zapytałaś niewłaściwą osobę: uwielbiam prostotę, krem wyrównany szpatułką+prosty, zabawny napis lub dwa cukrowe kwiatki. Unikam posypek, wiórków, dziubania i mazania rękawem cukierniczym. Więc bardzo przepraszam za rozczarowującą wypowiedź :)

      Usuń
  13. Pomocna w kreatywności ciastowej wydaje się ta strona: http://sweetapolita.com/
    Mi szczególnie spodobało się to http://sweetapolita.com/2012/06/pastel-swirl-cake-video-tutorial/?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+Sweetapolita+%28Sweetapolita%29

    Pamiętaj, że kremy tam używane spokojnie możesz podmienić na swoje, mniej tłuste i słodkie. Choć meringue swiss buttercream jest bardzo dobry w dekorowaniu, mi wydaje się zbyt ciężki nawet w takich okolicznościach.

    OdpowiedzUsuń
  14. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Weź zapodaj jakiegoś posta nowego...

    OdpowiedzUsuń
  16. Och Holgo, znów zaginęłaś na czas zbyt długi:(

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój wewnętrzny kalkulator prokrastynacji wydał opinię, że 92 dni to zdecydowanie zbyt mało, by zatęsknić i wrócić. Morrissey ze szklanej kuli też patrzy karcąco, co robić Olga, co robić!

    OdpowiedzUsuń
  18. yummy <3

    xxx Zari
    http://le-style-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń