Tak, wiem, ciasteczka chorwackie już były. Ale uważam, że te cudeńka zasługują na powtórkę.
Niektórzy z Was mogą nie skojarzyć ich ze względu na nazwę, bo często nazywa się je po prostu rożkami z jabłkami. Ja jednak dostałam przepis od cioci, pod nazwą chorwackie. Więc niech u mnie będzie tak.
Żałuję, że nie przepadam za pieczeniem ciasteczek. Zwyczajnie brak mi cierpliwości, ale nie do przygotowania masy, a raczej do pieczenia. Nie potrafię też zrobić jednej, smutnej blachy ciastek, więc jestem skazana na większe wypieki. Od czasu do czasu nawiedzi mnie jednak jakiś Marley i wtedy ucieram, mieszam, siekam, lepię kulki, albo wałkuję. Chowam porcję ciastek do puszki i uśmiech obdarowanej osoby gwarantowany.
Do tych ciasteczek jednak wracam. I to nierzadko. Wyjątek.
Co może Was zaskoczyć : ciasto (oprócz nadzienia) nie zawiera cukru i składa się wyłącznie z 3 składników, na dodatek w równych proporcjach.
Na temat jednego z tych składników, twarogu, podzielę się kilkoma uwagami. Jeśli wybierzecie:
Kolejna i ostatnia rzecz : nadzienie. Najczęściej są to jabłka, oprószone cynamonem. Jeśli pokroicie je w plasterki możecie zwinąć jak pierożki lub tak jak u mnie - pokroić w kostkę, choć możecie mieć kłopoty z wypadającymi jabłkami ;).
Moim ulubionym nadzieniem jest nutella. Nie mam zamiaru niczego reklamować, ale połączenie niesłodkiego ciasta z tym cudnym czekoladowo-orzechowym kremem jest cudowne. Zwijajcie pierożki.
Dla fanów innych owoców - dżem. Wasz ulubiony, byleby gęsty i niewypływający. Również zwijane jak pierożki. (zdjęcie poniżej - konfitura różana. Czy nie wyglądają jak empanadas ? )
250g masła
250g mąki pszennej
cukier puder do posypania
+nadzienie
Palcami rozetrzeć masło z mąką tak, aby przypominała kruszonkę. Zagnieść z twarogiem. Schłodzić. Podzielić na kilka części i rozwałkować (trudno powiedzieć konkretnie, zróbcie to na wyczucie). Wykrajać szklanką koła i napełnić każde nadzieniem. Skleić, układać na cienkiej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temp.200'C na złoty kolor. Wyjąć z piekarnika, posypać cukrem pudrem, podawać ciepłe lub ostudzone.
Niektórzy z Was mogą nie skojarzyć ich ze względu na nazwę, bo często nazywa się je po prostu rożkami z jabłkami. Ja jednak dostałam przepis od cioci, pod nazwą chorwackie. Więc niech u mnie będzie tak.
Żałuję, że nie przepadam za pieczeniem ciasteczek. Zwyczajnie brak mi cierpliwości, ale nie do przygotowania masy, a raczej do pieczenia. Nie potrafię też zrobić jednej, smutnej blachy ciastek, więc jestem skazana na większe wypieki. Od czasu do czasu nawiedzi mnie jednak jakiś Marley i wtedy ucieram, mieszam, siekam, lepię kulki, albo wałkuję. Chowam porcję ciastek do puszki i uśmiech obdarowanej osoby gwarantowany.
Do tych ciasteczek jednak wracam. I to nierzadko. Wyjątek.
Co może Was zaskoczyć : ciasto (oprócz nadzienia) nie zawiera cukru i składa się wyłącznie z 3 składników, na dodatek w równych proporcjach.
Na temat jednego z tych składników, twarogu, podzielę się kilkoma uwagami. Jeśli wybierzecie:
- twaróg niezmielony: otrzymacie ciasteczka kruche, z grudkami, ale zapewniam, że przeszkadzać nie będą (chyba, że nie lubicie twarogu), z charakterystycznym, lekko kwaśnym posmakiem białego sera.
- twaróg dwukrotnie/trzykrotnie mielony (najczęściej pakowany w 200-250g porcje): ciasteczka będą kruche, niemal tak jak tradycyjne, maślane . Na pewno twaróg nie będzie wyczuwalny, nikt nie pozna co się kryje w cieście;). Nie ma znaczenia czy chudy, półtłusty czy tłusty, choć ze względu na ilość masła, polecam chudy, bo nie ma to wpływu na smak.
- twarożek homogenizowany, sery na serniki itp. : są najrzadsze, więc ciasteczka są najdelikatniejsze. Ciasto przyjemnie się listkuje (jak ciasto francuskie!), rozpływa w ustach. Jeśli ciasto będzie zbyt luźne, możliwe, że będzie potrzebna większa ilość mąki.
Kolejna i ostatnia rzecz : nadzienie. Najczęściej są to jabłka, oprószone cynamonem. Jeśli pokroicie je w plasterki możecie zwinąć jak pierożki lub tak jak u mnie - pokroić w kostkę, choć możecie mieć kłopoty z wypadającymi jabłkami ;).
Moim ulubionym nadzieniem jest nutella. Nie mam zamiaru niczego reklamować, ale połączenie niesłodkiego ciasta z tym cudnym czekoladowo-orzechowym kremem jest cudowne. Zwijajcie pierożki.
Dla fanów innych owoców - dżem. Wasz ulubiony, byleby gęsty i niewypływający. Również zwijane jak pierożki. (zdjęcie poniżej - konfitura różana. Czy nie wyglądają jak empanadas ? )
I po takim opisie ciastek chorwacki przyszedł czas na wyjątkowo krótki przepis. ;)
Ciasteczka chorwackie
250g twarogu250g masła
250g mąki pszennej
cukier puder do posypania
+nadzienie
Palcami rozetrzeć masło z mąką tak, aby przypominała kruszonkę. Zagnieść z twarogiem. Schłodzić. Podzielić na kilka części i rozwałkować (trudno powiedzieć konkretnie, zróbcie to na wyczucie). Wykrajać szklanką koła i napełnić każde nadzieniem. Skleić, układać na cienkiej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temp.200'C na złoty kolor. Wyjąć z piekarnika, posypać cukrem pudrem, podawać ciepłe lub ostudzone.
Mmmm, pycha :D Schrupałabym teraz takie ciasteczka.
OdpowiedzUsuńMoja babcia nauczyla mnie ich robic - zawsze z twarozkiem homogenizowanym i z jablkami:) Pychota!:)
OdpowiedzUsuńCzy to coś podobnego co uszy jakiegoś pana na H? Holga, ja też nie mam serca do ciastek.
OdpowiedzUsuńslinka leci, smakowicie
OdpowiedzUsuńwygladaja jak szlafroczki :)
a ja prawie identyczne robiłam. a może nawet te same? z nutellą chyba też mogłabym nazwać ulubionymi. :)
OdpowiedzUsuńSamczne, nieskomplikowane, pyszne i szybkie...przepis ideał...i jeszcze daja pole do improwizacji:))
OdpowiedzUsuńWszystko pysznie tu wygląda, zapraszam do mnie http://agnieszkowa-szafa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKubełku Smakowy - Uszy Hamana to co innego:)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Pani blog. I pasje, które współdzielę :)
Cudne! I dobrze, że znowu się upiekło - takie replaye to najlepsza rekomendacja ;) Zrobię je z jabłkami :)
OdpowiedzUsuńZjadłabym sobie takie na podwieczorek.:))
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy rzeczywiście mają chorwacką historię... Bo jeśli tak, to ja bardzo chętnie. Mam bardzo miłe z tym krajem wspomnienia. ;))
OdpowiedzUsuńBardzoo apetycznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńslyvvia, można je baaardzo łatwo zrobić, a potem równie łatwo schrupać ;).
OdpowiedzUsuńAgnieszka, więc Tobie nie muszę polecać ! ;D
Kubełku, Józefina już napisała, ale to zupełnie coś innego ;). Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama...
Gosia, rzeczywiście, coś z szlafroków mają w swej urodzie!
cukrowa wróżka, nuttela w tych ciastkach ( i nie tylko ;) rządzi!
Trzcinowisko, improwizacja polecana!
Agnieszkowa_szafa, dzięki.
Józefina, Pani?! Bardzo proszę na Ty, bo może się okazać, że jestem nawet młodsza ;). Dziękuję!
Magda, zrób i się pochwal, dobrze? ;)
Olina, idealne na podwieczorek !
Zaytoon, ja niestety nie miałam okazji być w Chorwacji i nie wiem konkretnie co z rodowodem tych ciasteczek, ale polecam i zazdroszczę podróży ;).
Pat, ;).
Zgadzam się - takie cudeńka można powtarzać bez końca:)
OdpowiedzUsuńŚliczne i wspaniałe zdjęcia!
Pozdrawiam Cię :)
świetne! jabłuszka w szlafroczkach;)
OdpowiedzUsuńŚwietne te ciasteczka. Aż się proszę, żeby je zabrać na piknik.
OdpowiedzUsuńAnna-Maria, dziękuję bardzo!
OdpowiedzUsuńKornik, 'jabłuszka w szlafroczkach' brzmią przeuroczo ;).
lo, ooo tak, pikniki to one lubią ;D.
Hmm, bardzo ciekawe, chyba warto się w nie wgryźć :) Muszą być niesamowicie smaczne, tak lekko wytrawne. Szlafroczki, a nawet beciki - czyli rożki - mają piękne!
OdpowiedzUsuńŚliczna podkładka! Zgadzam się z lo, na piknik są idealne :-)
OdpowiedzUsuńo rety, a ja teraz nie mam czasu na pieczenie, a tam mam ochote lepic takie ciastka
OdpowiedzUsuńAgnieszka_Smakiem, to prawda, są lekko wytrawne, ale to jest dla nich ogromny plus ;) !
OdpowiedzUsuńKasia, dziękuję, nie ma to jak dzień dostawy w second-handzie ;).
M., na te ciasteczka trzeba znaleźć czas :) .