sobota, 4 czerwca 2011

film. książka. czereśnie.

Na weekend.


 W końcu zniknęła cena 21,90 zł.

A żeby było jeszcze milej:  młode ziemniaki z pesto, bułeczki z chrzanem, tzatziki, szaszłyki z samymi dobrodziejstwami i pavlova z truskawkami z octem balsamicznym. Ot. Zapomniałabym o domowych truskawkowych lodach!

16 komentarzy:

  1. do zrobienia:
    1. zobaczyć
    2. poczytać/pogotować
    3. zjeść

    miłego weekendu! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Same wspaniałości :) Pozdrawiam http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/

    OdpowiedzUsuń
  3. alez mnie zachęciłas do filmu!!! Kiedy będzie u nas w kinach...był już? Przegapiłam???
    Książka jest ostatnio moją obsesją...własnie czekam na przesyłkę:)
    Tylko czereśni jeszcze nie jadłam:))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Olina-www.światoli.blogspot.com4 czerwca 2011 20:48

    Książkę mam już od jakiegoś czasu,ale nic jeszcze z niej nie zrobiłam.:)Jednak przymierzam sie do jakiegoś przepisu.:)

    "Niewymagające ciasto''z poprzedniej notki upieczone i pyszne.:) Zrobiłam kilka zdjęcie więc
    może wstawię je same na bloga,trochę póżniej.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny weekend się zapowiada. Miłego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Same pyszności!!! Miłej reszty weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, muszę, muszę, muszę zobaczyć ten film. Jakim cudem jeszcze o nim nie słyszałam...? Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. agatek, dokładnie ;).

    mopswkuchni, ;)

    Trzcinowisko, film miał światową premierę w grudniu 2010, ale do nas nie dotarł (!?)... Oglądałam w angielskiej wersji. Książka zabawna, wciągająca i przymierzam się do sufletu ;). Pozdrawiam!

    Olina, ja też jeszcze nic ;). Bardzo się cieszę! Koniecznie wstaw, chcę popodziwiać ;) !

    Kamila, fajny, fajny!

    Agnieszka, nawzajem!

    gin, ja też byłam zdziwiona, że taki film w ogóle istnieje! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Toast" musze obejrzec, bo Nigela Slatera bardzo lubie! A mlode ziemniaczki z pesto brzmia cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Maggie, pieczone na grillu ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Filmu nie oglądałam, ale książkę Julii mam w dwóch tomach (Mastering art of french cooking), tylko nie mogę się zabrać do niej jakoś..

    OdpowiedzUsuń
  12. Zastanawiam się nad tą książką...warto? Opinie są bardzo podzielone i tak się waham...

    OdpowiedzUsuń
  13. Atria C., mi lektura też średnio idzie...

    Arvén, to przede wszystkim zależy na jakim 'poziomie kulinarnym' jesteś i co Ciebie w kuchni pociąga. Ja liczyłam na trochę obszerniejszy dział słodyczy, bo nie ma tego zbyt dużo, a jeśli już coś jest to baza. Wyjaśniona zazwyczaj dość szczegółowo, co czasem mnie przytłacza, bo przyznaję, że nie trzymam się wszystkich reguł w kuchni. Jeśli chodzi o inne działy, to szerokim łukiem omijam mięsa, bo gotowana gęś mnie nie kręci, ale ja w ogóle jestem raczej bezmięsna. Jeśli ktoś ma małe doświadczenie w wytrawnych daniach (ja!;) to podstawowe informacje się przydają. Liczyłam na 'coś więcej', choć nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podoba. Jest, jak przystało na Julię, trochę humoru i rozgardiaszu. Jest po francusku. Musi być perfekcyjnie, a mi do takiego gotowania daleko. Wiem, że w ogóle nie pomogłam, ale takie mam odczucia po pierwszym czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Smakowite menu zapodałaś :)) a już w następny weekend będę jadła czereśnie i truskawki za 0.00 zł - od mojej Babuni :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Truskawki na salony, nareszcie :) Holga, a Twój zestaw pełen smaczków - np. trailer mnie rozczulił ;) już zaraz nowy weekend, pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Aurora, zazdroszczę! Na truskawki mojej Babci trzeba jeszcze będzie poczekać, czereśni nie ma, ale odbiję to sobie groszkiem i poziomkami ;).

    Magda, o tak, zaraz nowy weekend! ;)))

    OdpowiedzUsuń