Mam dziwną przypadłość. Zawsze tworzę w głowie listę ulubionych kubków, filiżanek, szklanek i miseczek. I korzystam tylko z nich. Z innego kubka herbata smakuje inaczej. Gorzej.
A jeśli ktoś nie wie co mi podarować, zwykle kupuje coś z wyżej wymienionych. I mi ten układ bardzo odpowiada ;).
Czekolada to klasyk. Gorąca, kremowa, koniecznie gęsta. Nie jak z automatu na dworcu PKP (i nie z plastikowego kubeczka, który uwielbia pękać w jednym konkretnym miejscu, i wtedy odkrywa przed Tobą swoje magiczne właściwości: napoju wylanego jest zawsze kilka razy więcej niż w kubku).
Do dziś korzystam z mojego ulubionego przepisu na czekoladę idealną czy kakao, a w wersji samolubnej, czyli na jedną osobę, najczęściej robię to tak:
W małym rondelku(równie samolubnym jak przepis) podgrzewam niecałą szklankę mleka i mały chlust słodkiej śmietany. Kiedy już będzie w stanie poparzyć nam palec, wrzucam kilka kostek czekolady(częściej gorzkiej niż mlecznej) i łyżkę gorzkiego kakao dla intensywnego smaku. Mieszam dokładnie i czekam(niecierpliwie) aż czekolada się rozpuści. Warto wspiąć się na wyżyny swoich możliwości i wyciągnąć z szafki mielony cynamon lub chili. Ostatnio moją ulubioną wersją jest czekolada lawendowa. Niewielka ilość suszonej lawendy, potraktowana moździerzem i wrzucona na gorące mleko potraf niesamowicie odmienić nudne popołudnie z aminokwasami i mejozą.
Dla fanów budyniu proponuję koktajl. Szybki i trochę niebezpiecznie łatwy, ale pyszny. O tu.
Mam też coś dla fanów karmelu. Karmelowej herbaty, kawy, czekolady czy drinków. Syrop. Do przechowywania w lodówce.
Syrop karmelowy
(przepis na małą porcję)
3/4 szkl. cukru
3/4 szkl. wody
1/4 szkl. sosu karmelowego (kupnego lub z przepisu na sernik - klik)
Wszystkie składniki podgrzewać na średnim ogniu aż cukier się rozpuści. Ostudzić, przelać do butelki/słoika i przechowywać w lodówce. Zanurzać niebezpiecznie ilości na łyżeczce w czym tylko zechcecie.
Mi najbardziej smakuje w kawie z niewielką ilością mleka i czarnej herbacie.
Post ma również ukryte znaczenie, ponieważ jest odpowiedzią na pytanie zadane w Lawendowym Domu: co wypiłabym najchętniej w porcelanowym kubku z pokrywką, które mają do rozdania?
Gorącą lawendową czekoladę. To moja odpowiedź. Definitywna i ostateczna. ;)
Przepis na syrop zapisuje, na pewno skorzystam!
OdpowiedzUsuńA rozgrzewacze o tej porze roku sa niezbedne. Moj ulubiony? Czekolada, oczywiscie. Najlepiej ze szczypta cynamonu.
I ja także robienie list na każdy temat, do każdej życiowej pierdoły uważam za konieczne.. Każdy ma swojego schiza (: Na kawę zresztą też, i łatwe przepisy. Tan budyń co tam wspominasz też niezły.
OdpowiedzUsuńA tak bardziej życiowo to łącze się z tobą w bólu, w żmudnym poznawaniu biologicznych zakamarków. ;]
Polewałabym takim naleśniory. I zapisuję przepis. Mam nadzieję, że to nie plagiat. xd ;)
OdpowiedzUsuńGofry polane (albo jak wspomniała Sue naleśniki) takim sosem- bezcenne :)
OdpowiedzUsuńmmm... z chęcią wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńhttp://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
Ależ to wszystko apetyczne! Lawenda w czekoladzie brzmi intrygująco. Ostatnio widziałam takie belgijskie połączenie w Empiku i nawet kupiłam komuś w prezencie, ale nie miałam okazji spróbować. Ciekawe, czy dostanę w swoim mieście suszoną lawendę ;) Bo tej toskańskiej, którą chowam miedzy kartkami książki, szkoda mi :)))
OdpowiedzUsuńostatnio napiłam się czekolady z automatu u siebie w instytucie, postanowiłam nigdy więcej nie marnować 1,80 na ten koszmarny substytut.
OdpowiedzUsuńdziękuję za przypomnienie :)
Karmelowa herbata w TAKIM KUBKU to obecnie szczyt mych marzeń. I te marzenia się spełnia, między innymi dzięki Tobie :))
OdpowiedzUsuńwow:) aż mi ślinka cieknie! przepiękny kubeczek i ta karmelowa herbatka... mmm aż się ciepło na sercu robi:)
OdpowiedzUsuńnie powiem nic o przepisie, ale za to zdjęcie! pierwsze uwielbiam. proste a wymowne. ciepłe i słodkie.
OdpowiedzUsuńdo latte taki syrop! mmm ... :))
OdpowiedzUsuńRaczej nie zdajemy sobie sprawy, że 9/10 historii czekolady to właśnie czekolada do picia - najpierw z wodą, bo cukier i mleko to już europejska fanaberia po konkwiście ;-) Za to cynamon czy chilli były już w czekoladzie Azteków i Majów. Lawenda? Fajny pomysł! Kiedyś zdarzyło mi się posypać nią czekoladki, ale jako dodatek do czekolady na gorąco musi być naprawdę ciekawa.
OdpowiedzUsuń