Tak, znów. Znów coś wrzuciłam do pełnego oleju garnka, a po usmażeniu oprószyłam pudrem. I znów było pysznie. I znów etykieta ' do powtórzenia' .
Zobaczyłam je u Oliwki. I znów się zakochałam.
Przy okazji faworków, pisałam, że, aby mieć kruche i cieniutkie faworki, trzeba ciasto wybijać wałkiem. I, że tego robić nie lubię.
Więc co zrobić?
Trzeba zrobić Merveilles. Które z francuskiego oznaczają cudo, rzecz nadzwyczajna, chrust, jak dowiedziałam się od Anny.
Więc jak się powstrzymać od ich zrobienia?
Ale po co się powstrzymywać?
Muszę się powtórzyć :
Trzeba je zrobić.
Zobaczyłam je u Oliwki. I znów się zakochałam.
Przy okazji faworków, pisałam, że, aby mieć kruche i cieniutkie faworki, trzeba ciasto wybijać wałkiem. I, że tego robić nie lubię.
Więc co zrobić?
Trzeba zrobić Merveilles. Które z francuskiego oznaczają cudo, rzecz nadzwyczajna, chrust, jak dowiedziałam się od Anny.
Więc jak się powstrzymać od ich zrobienia?
Ale po co się powstrzymywać?
Muszę się powtórzyć :
Trzeba je zrobić.
Jak wspominałam, merveilles są kruche, delikatne, cieniutkie, a podczas smażenia robią się z nich poduchy wypełnione powietrzem. Są łatwiejsze niż faworki, używamy całych jajek (problem nadmiaru białek odpada), a ciasto jest bezproblemowe do wyrabiania i wałkowania.
Merveilles
200 g mąki + ok. 50 g
3 jajka, roztrzepane
60 g masła
łyżka ekstraktu waniliowego lub wódki , ja użyłam mocnego rumu
szczypta soli
1 łyżeczka cukru pudru + do posypania
olej do smażenia
Na stolnicę wysyp 200 g mąki. Zrób w niej wgłębienie, do którego wrzuć pozostałe składniki. Zagnieć ciasto, w razie potrzeby dosyp resztę mąki. Masa musi być elastyczna i gładka. Jeśli będzie zbyt mięka - schłodź ją w lodówce, owinięte folią, ok. 30 minut. Po tym czasie rozwałkuj ciasto najcieniej jak potrafisz, wycinaj foremką, nożykiem, a najładniej będzie radełkiem (nie było w sklepie, Oliwko...) i smaż partiami w mocno rozgrzanym oleju, ok. minuty, przewracając co chwilę. Osusz na papierowym ręczniku, podawaj posypane cukrem pudrem.
Na stolnicę wysyp 200 g mąki. Zrób w niej wgłębienie, do którego wrzuć pozostałe składniki. Zagnieć ciasto, w razie potrzeby dosyp resztę mąki. Masa musi być elastyczna i gładka. Jeśli będzie zbyt mięka - schłodź ją w lodówce, owinięte folią, ok. 30 minut. Po tym czasie rozwałkuj ciasto najcieniej jak potrafisz, wycinaj foremką, nożykiem, a najładniej będzie radełkiem (nie było w sklepie, Oliwko...) i smaż partiami w mocno rozgrzanym oleju, ok. minuty, przewracając co chwilę. Osusz na papierowym ręczniku, podawaj posypane cukrem pudrem.
P.S. Dodam, że tego weekendu pachniało u mnie także drożdżami i kruszonką, karmelizowanym cukrem i białą czekoladą...
Ależ mi miło, że dzięki mnie się na nie skusiłaś! Warto było, prawda? Smakują tak cudnie kruchutko...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - mnóstwo pysznych zapachów panowało w Twoim domu! Ciekawa jestem, co dobrego przygotowałaś... ;)
Pozdrawiam!
Mi jest miło podwójnie, uwierz ;). Oczywiście, że warto! Widok rąk sięgających po kolejnego chruścika mnie o tym przekonał. No, mój pełny żołądek też... ;).
OdpowiedzUsuńCo do zapachów, to jestem pewna, że karmelizowanego cukru i białej czekolady Ci się spodoba (nawiązuję do Twojej najnowszej tarty ;).
Miłego zakończenia weekendu.
Ty "again", a ja "never before:) Muszę w końcu przygotować!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Musisz ;) !
OdpowiedzUsuńlubie faworki ,a Twoje poduszeczki tez mnie kusza:)
OdpowiedzUsuńO piękności!
OdpowiedzUsuńI smaczności :)
aleayah,
OdpowiedzUsuńCoś wiem o tym ich kuszeniu ;).
Polka,
I to jakie !
Lubię takie malutkie chmurki :)) Ostatnio cały czas chrupię ciasteczka, więc poszłyby w mig :)
OdpowiedzUsuńUściski!
Mój mężczyzna się ucieszy, że znowu mu coś tak dobrego wynalazłam :) Tak więc w najbliższym czasie i u mnie zapachnie :)
OdpowiedzUsuń